7 grzechów Marka Wierczyńskiego i jego „Biura Przepustowości, Motoryzacji i Tranzytu”

BRD  Piesi  Robert Soszyński  5 października 2020

Marek Wierczyński, rocznik 1963, w stołecznym ratuszu pracuje od blisko trzech dekad. Od początku 2019 r. pełni funkcję miejskiego inżyniera ruchu w randze wicedyrektora Biura Polityki Mobilności i Transportu, czyli tzw. politbiura.

7 grzechów Marka Wierczyńskiego i jego „Biura Przepustowości, Motoryzacji i Tranzytu”

Markowi Wierczyńskiemu w Biurze Polityki Mobilności i Transportu podlegają bezpośrednio wydziały: stałej organizacji ruchu, czasowej organizacji ruchu i bezpieczeństwa ruchu drogowego.

A oto lista siedmiu grzechów głównych inżyniera Wierczyńskiego:

1. Pycha

Można mieć wątpliwości, czy urzędnikowi, który powinien mieć nad biurkiem napis „Bezpieczeństwo przede wszystkim”, nie przyświeca raczej hasło „święta Przepustowość”.
O śmiertelnym wypadku na ul. Sokratesa w październiku ubiegłego roku mówiła cała Polska. Premier Mateusz Morawiecki wspominał o nim nawet w swoim exposé. Tymczasem podczas niedawnego spotkania na Bielanach Marek Wierczyński stwierdził, że na ul. Sokratesa potrzebna jest „pewna swoboda dla kierowców[1]Na Sokratesa bez zmian – Zielone Mazowsze – zadziwiające i zatrważające słowa jak na urzędnika, który w Warszawie odpowiada za BRD i zatwierdza wszystkie projekty organizacji ruchu.

W kwestii bezpieczeństwa nie może być kompromisów. Trzeba odebrać Wierczyńskiemu słynny fioletowy lub zielony długopis, którym wykreśla z projektów rozwiązania z zakresu BRD nie tylko na Sokratesa czy Ludnej, ale i na wielu innych ulicach Warszawy.

2. Chciwość

Autobusy tkwią z pasażerami w korkach, bo stolica stanęła w miejscu, jeśli chodzi o wytyczanie nowych buspasów. Projekty buspasów zatwierdza biuro Wierczyńskiego. W tym roku buspasy miały powstać m.in. w al. Prymasa Tysiąclecia i na ul. Bitwy Warszawskiej 1920 r. Na Puławskiej zamiast prawdziwego korytarza dla autobusów aż do granicy z Piasecznem utworzono marny kawałek w miejscu, gdzie korki są najmniejsze – na odcinku od Wyścigów do Metra Wilanowska.

Zatoki to się leczy? Nie w Warszawie i nie u Wierczyńskiego. W projektach z jego podpisem zatoki autobusowe zajmują zawsze ogromną przestrzeń. Pochłaniają tę przestrzeń dla pasażerów czekających na autobus, a drogi rowerowe wiją się, zamiast prowadzić na wprost. To plaga całego miasta, która jest skazą także najnowszych i planowanych modernizacji: Górczewskiej, Kondratowicza, Trockiej…
W nawiązaniu do złożonej petycji w sprawie likwidacji zatoki autobusowej przy przystanku Park Dreszera 01 Biuro Polityki Mobilności i Transportu uprzejmie informuje, że propozycję opiniuje negatywnie[2]Likwidacja zatoki autobusowej przy parku Dreszera – ZDM – podpisane: Marek Wierczyński.

3. Nieczystość

Od 1998 r. Krzysztof Kubalski, szwagier Marka Wierczyńskiego, prowadzi firmę IR Projekt, która jak sama nazwa wskazuje, zajmuje się inżynierią ruchu – tj. głównie projektami organizacji ruchu. W „politbiurze”, w wydziale czasowej organizacji ruchu, pracuje też Małgorzata Kubalska-Wierczyńska, żona Marka Wierczyńskiego, której wydział nadzorowany jest… przez jej męża! Pisały o tym media [3]Od decyzji żony odwołanie do męża. Oboje pracują w ratuszu, zajmują się objazdami – Gazeta Stołeczna, ale nadal nic się nie zmieniło – rodzinny „interes” Wierczyńskich kwitnie.

4. Zazdrość

W jednostkach miejskich takich jak Zarząd Dróg Miejskich czy Tramwaje Warszawskie powstają też projekty zasługujące na pochwałę. Co z tego, skoro „politbiuro” Marka Wierczyńskiego potrafi już zadbać, żeby nie ujrzały zbyt szybko światła dziennego. Dokumentacja czeka tu na uzgodnienia miesiącami, a zdarza się, że i nawet latami.

Tak jest z przygotowaniami do modernizacji linii średnicowej PKP. ZDM wciąż nie może zacząć zwężania jezdni na ul. Sokratesa po wypadku. Linia tramwajowa na Gocław, a wiele wskazuje, że także ta do Miasteczka Wilanów, na które Warszawa dostała miliony od Unii Europejskiej, nie zostaną zrealizowane do 2023 roku, bo „politbiuro” wciąż coś blokuje lub spowalnia. Dobitnym tego przykładem jest sprawa szerokości jezdni serwisowej od ul. Bora-Komorowskiego do al. Stanów Zjednoczonych obok planowanych torów Tramwaju na Gocław, która ostatecznie okazała się zupełnie zbędna ze względu na nowe przepisy dotyczące inwestycji tramwajowych.

5. Łakomstwo

„Politbiuro” pod rządami Marka Wierczyńskiego pożera z kolejnych ulic słupki uliczne, które są ostatnią zaporą przed patoparkowaniem, gdzie popadnie na chodnikach oraz terenach zieleni.

Miejsca postojowe w projektach zatwierdzanych u Wierczyńskiego rzadko są równoległe, choć to najbezpieczniejsze rozwiązanie. Samochody parkują prostopadle albo skośnie, wciskając się do oporu w chodniki i zajmując miejsce, które można by przeznaczyć pod zieleń, drzewa czy drogi rowerowe (wymowny przykład to Górczewska).

Przepis zezwalający na parkowanie na chodnikach wprowadzono podczas stanu wojennego w 1983 r. Marek Wierczyński, który miał wtedy niespełna 20 lat, nadal tkwi mentalnie w PRL-u i utożsamia chodniki z przestrzenią do parkowania, choć już dawno powinniśmy się pozbyć tej praktyki.

Nienasycony jest też apetyt „politbiura” na masę bitumiczną. W myśl „świętej przepustowości” powstają kolejne miejskie autostrady z trzema szerokimi pasami ruchu. Jedna z najnowszych to „autostrada walcząca”, czyli al. Polski Walczącej przecinająca Siekierki. Nienasycone „politbiuro” chce tu jednak jeszcze więcej – wbrew mieszkańcom ma powstać przeskalowana Bartycka [4]Poszerzą Bartycką do czterech pasów? Mieszkanka: Nie trzeba zalewać Siekierek asfaltem – Gazeta Stołeczna.

6. Gniew

Inżynier Wierczyński znany jest też z konsekwentnego zwalczania i sabotowania projektów do budżetu obywatelskiego. Najbardziej jaskrawy przykład z ostatnich miesięcy to wywrócenie do góry nogami projektu przebudowy ul. Ludnej na Powiślu. Miało być tam wygodnie i bezpiecznie dla pieszych i rowerzystów, ale zielony długopis Marka Wierczyńskiego wykreślił z projektu organizacji ruchu ograniczenie prędkości do 30 km/h oraz progi spowalniające. Jak przyznało ZDM, musiało się podporządkować decyzji BPMiT. Zabraknie więc miejsca dla pasów rowerowych, bo trzeba gdzieś było upchnąć parkujące samochody [5]Remont, który pogorszy dojazd nad Wisłę rowerzystom – Gazeta Stołeczna.

7. Lenistwo

Zmiany na rondzie Dmowskiego, czyli w samym centrum, miały być pokazowym przykładem działań prezydenta Rafała Trzaskowskiego. Już kilka razy obiecywał tu przejścia naziemne i przejazdy rowerowe. Jednak uzgadnianie stałej organizacji ruchu pod pieczą Marka Wierczyńskiego trwa tu już od ponad 15 miesięcy [6]Nadal bez przejść na rondzie Dmowskiego – TVP Warszawa. Zwężenie jezdni pod ogródki kawiarniane na pl. Zbawiciela – pomysł zgłoszony przez Miasto Jest Nasze na początku czerwca – udało się zrealizować z wielkim trudem dopiero pod koniec wakacji. W „politbiurze” utknęły też bezpieczne rozwiązania w al. Waszyngtona [7]Zwężenie al. Waszyngtona. Piesi będą bezpieczniejsi. – Gazeta Stołeczna, gdzie tramwajarze z drogowcami chcą wprowadzić po jednym pasie ruchu dla każdego kierunku i środkowy pas do lewoskrętów wraz z azylami pośrodku przejść dla pieszych.

Kto rządzi Warszawą w kwestiach transportowych – prezydent Trzaskowski czy „politbiuro” Marka Wierczyńskiego? Dla nas od dawna jest jasne, że czas się pozbyć tego czarta. BPMiT powinno powrócić do swojej prawdziwej nazwy i przestać być Biurem Przepustowości, Motoryzacji i Tranzytu, jakim się stało pod wpływem inż. Wierczyńskiego.

Udostępnij