Rzeszów pod butem (kołem?) samochodów – przestroga dla nas wszystkich
W Rzeszowie toczy się walka, która jest symptomem ogólnopolskiej choroby: dominacji samochodu w planowaniu przestrzennym miast. Sprawa budowy wiaduktu Wyspiańskiego-Hoffmanowej to nie tylko lokalny absurd, ale koszmar, który mógłby się spełnić w dowolnym miejscu.
Zwrócił się do nas pan Bartłomiej Kwasek, mieszkaniec Rzeszowa i współorganizator oddolnych protestów przeciwko budowie autostradowego wiaduktu, który ma przeciąć cichą i zieloną do tej pory dzielnicę.
Na konsultacjach społecznych 6 listopada Urząd Miasta przedstawił mieszkańcom i mieszkankom gotową koncepcję budowy wiaduktu łączącego dwie części Rzeszowa w samym centrum miasta. Jak się okazało, ma to być wielki, typowo autostradowy wiadukt, z prognozowanym ruchem do 16 tys. samochodów dziennie. Przetnie on dobrze funkcjonujące osiedle zaprojektowane jeszcze według starych, dobrych założeń urbanistycznych (kompleks basenów, obiektów sportowych, pawilony, żłobki, przedszkola, parki, zieleń miejska, uspokojony ruch). Wiadukt miałby przebiegać tuż obok szkolnych boisk i bloków, a droga urwie się nagle przy przedszkolnym ogródku.
Miasto stara się narzucić mieszkańcom i mieszkankom swój projekt. Nie rozważa innego, bardziej zrównoważonego rozwiązania dotyczącego transportu (jak chociażby międzyosiedlowy tunel pod torami), tylko forsuje za wszelką cenę tę przeskalowaną, autostradową inwestycję.
Projekt wiaduktu zakłada ekrany akustyczne wysokości do 8 metrów. Ich krawędź ma przebiegać zaledwie kilkanaście metrów od bloków mieszkalnych. Szczegółowych danych na ten temat rzeszowianom i rzeszowiankom nie udało się uzyskać, bo miasto zasłania się informacjami, że to dopiero koncepcja. Trwa jednak w tej chwili uzyskiwanie decyzji środowiskowych, dla których główną przeszkodą dla budowy wiaduktu jest jedynie hałas – stąd ekrany – natomiast kwestia smogu, zagrożenie dla zdrowia mieszkańców i obniżenie jakości ich życia zupełnie nie są brane pod uwagę. Ignorowane są także kwestie urbanistyczne i dotyczące zrównoważonego transportu.
Ten absurdalny pomysł jest jednak w stu procentach zgodny z polityką miejską władz Rzeszowa dotyczącą transportu: całkowity priorytet dla ruchu samochodowego. Tutaj buduje się nawet w absolutnym centrum wielkie kładki dla ludzi (słynne rondo nadziemne dla pieszych), byle tylko nie przeszkadzali samochodom.
Całościowo patrząc na tę inwestycję, mamy do czynienia z absolutnym horrorem, wyburzeniami, pompowaniem ruchu do centrum, priorytetyzacją ruchu samochodowego, co doprowadzi to do stworzenia autostrad w samym centrum, do zwiększenia smogu, degradacji miasta – akurat tej części, która jako ostatnia funkcjonowała dobrze.
Cała ta koncepcja jest tak absurdalna, że naprawdę trudno w to uwierzyć. Miasto chce ją zrealizować szybko, ponieważ tworzą się korki w centrum, które są spowodowane tym, że nie ma żadnych ograniczeń w ruchu, nie działa komunikacja, centrum jest praktycznie pozbawione dróg dla rowerów. Pozbawieni alternatywy, ludzie wybierają samochód.
Dlatego apelujemy do wszystkich mieszkańców i mieszkanek polskich miast: nie bądźmy obojętni. To, co dzieje się w Rzeszowie, może stać się rzeczywistością w każdym mieście. Wspierajmy inicjatywy lokalne, bierzmy udział w konsultacjach, wyrażajmy swoje zdanie. Tylko wspólnymi siłami możemy doprowadzić do zmiany i stworzyć miasta, w których chce się żyć, a nie tylko jeździć samochodem.
—
Źródło wszystkich zdjęć wykorzystanych w artykule: Urząd Miasta w Rzeszowie
Tekst powstał we współpracy z p. Bartłomiejem Kwaskiem.