Drogi furii
Rozpędzeni piraci wjeżdżają w przystanki? Ratusz: poszerzajmy ulice!
Pewnie słyszeliście o tym, że na Dzień Kobiet pewien kierowca – szybko, ale bezpiecznie – wjechał w przystanek i zranił dwie kobiety? Pomyśleliście może: „Przykre, ale czasem takie rzeczy się zdarzają”… I macie rację. Nie można wszystkich wypadków wyeliminować, ale czy wiecie, co się wydarzyło dzień wcześniej około kilometra na zachód, konkretnie na ulicy Okopowej? Otóż kierowca wjechał w przystanek. To nie przypadek. To wyłaniający się z niebezpiecznych zdarzeń wzorzec patologii. Każdy, kto ma choćby minimalne pojęcie o jeździe samochodem, wie, że w normalnych warunkach (a nie np. podczas gołoledzi) nie ma większych szans, by zdrowy, trzeźwy człowiek kierujący z przepisową prędkością tak po prostu zjechał z ulicy na chodnik i staranował przystanek.
Co na to Ratusz? Nic. Wiceprezydent Soszyński pewnie o sprawie nawet nie wie, przecież jest tylko wiceprezydentem od spraw transportu.
Z jego ust padło słynne już hasło: „Buspasy tak, ale nie kosztem kierowców!”. Soszyński jest energetykiem, może nie znać się na transporcie, nie rozumieć, że buspasy zwiększają przepustowość, że szerokie pasy dla aut osobowych poza godzinami szczytu powodują, że kierowcy jeżdżą szybko i śmiertelnie niebezpiecznie. Ale kto taką osobę powołuje na stanowisko związane z transportem? Na to pytanie pewnie nigdy nie dostaniemy odpowiedzi.
Co w takim razie robią instytucje odpowiedzialne za transport? Dysponują przecież wiedzą, że szerokie trasy powodują patologię prędkościową – ale czy urzędnicy coś z tą wiedzą robią? Zarząd Miejskich Inwestycji Drogowych w ramach poprawiania bezpieczeństwa pieszych, po wypadku na Sokratesa, przygotował projekt przebudowy skrzyżowania Grójeckiej z Harfową. Dodano światła i to jest jedyna zmiana, która naprawdę pomoże pieszym. Poza tym projekt rozbudowuje Grójecką o pas do zawracania, Harfową i Racławicką o osobne pasy do skrętów w prawo i lewo, oraz – uwaga! – zatokę autobusową (żeby pasażerowie autobusu mogli dłużej czekać, zanim autobus odjedzie z przystanku?).
Koszt: 11 milionów, termin: grudzień tego roku.
I to jest polityka poprawy bezpieczeństwa pieszych. Trzy dodatkowe pasy dla kierowców i zatoka. Na Solidarności były światła, a kierowca i tak wjechał w przystanek. Byłoby dobrze, gdyby ZMID wyciągnął z tego wniosek. Jezdnie trzeba zwężać, a nie poszerzać, bo inaczej dajemy pole do popisu niszczycielom przystanków i bandytom drogowym.
Ale co jest najważniejsze?
Najważniejsze jest to, że już się coś zmienia i że nie ma społecznego przyzwolenia na takie zachowania kierowców. Co możecie zrobić? Zachęcamy was do zadawania pytań ZMID zmid@zmid.waw.pl. Możecie np. zapytać „Jak planują Państwo zmodyfikować swoje projekty, żeby kierowcy byli zmuszeni jeździć wolniej po Warszawie i nie wpadali w przystanki?”. Możecie też wysłać maila do pana wiceprezydenta Soszyńskiego (sekretariat.rsoszyński@um.warszawa.pl) i spytać go o wypadki z przystankami. Może odpowie, jak chce zaradzić tej patologii.
A tymczasem „Brace yourself – warszawscy bandyci drogowi are coming”… i pamiętajcie o odblaskach, gdy czekacie na przystanku. Z pewnością to uratuje was przed szybkimi i wściekłymi.
— Piotr Kopałko
fot. © Wyborcza.pl