Chaos reklamowy w Warszawie szybko się nie skończy – skarga miasta oddalona przez WSA
Fatalne wieści z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego: skarga na zarządzenie Wojewody Mazowieckiego – Konstantego Radziwiłła z PiS, w sprawie uchwały reklamowej, została oddalona.
- Miasto może złożyć skargę kasacyjną do NSA, co oznacza kolejne, tym razem dłuższe, postępowanie na poziomie sądowym. W tym scenariuszu na wyrok NSA będziemy musieli poczekać ok. 2 lat. W razie jednoznacznego korzystnego wyroku dla Miasta sprawa będzie zamknięta i uchwała wejdzie w życie.
- Jeżeli wyroku będzie jednak niekorzystny, Miasto będzie musiało jeszcze raz powtórzyć od początku całą procedurę konsultowania i przyjmowania uchwały, wobec czego jej wejście w życie oddaliłoby się w czasie, potrwa to nawet 3-4 lata.
- Miasto może też już teraz zacząć przygotowywać nową uchwałę, zgodną z wytycznymi wojewody. W tym przypadku, na uchwałę przyjdzie nam poczekać ok. 2-3 lat.
Żadna z tych dróg nie poprawi szybko chaosu przestrzennego w Warszawie.
– Jako Miasto Jest Nasze właściwie od powstania naszego stowarzyszenia walczyliśmy o uregulowanie rynku reklamowego i dlatego nie zgadzamy się głęboko z wyrokiem WSA. Uważamy, że konsultacje społeczne były przygotowane wręcz wzorcowo. Przyjęto wiele uwag zarówno mieszkańców, jak i branży reklamowej. Dlatego orzeczenie sądu jest dla nas kompletnie niezrozumiałe. Przyczyni się do dalszego pogłębiania chaosu reklamowego w Warszawie. – mówi Prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze, Jan Mencwel.
Przypomnijmy:
Wojewoda Mazowiecki Konstanty Radziwiłł bez konkretnej podstawy ustawowej zakwestionował fakt, że gdy w 2018 roku przeprowadzono w trybie art, 37b ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym konsultacje, po których naniesiono do projektu uwagi, to ponownie nie przeprowadzono trybu konsultacji od nowa. To nonsens, bo idąc tym tropem za każdym razem, gdyby były uwagi trzeba by całość procedury przeprowadzać na nowo. Przy tym Wojewoda powoływał się wymóg zapewnienia partycypacji obywateli – brzmi to jak ponury żart w ustach przedstawiciela władzy PiS, która nocą przepycha ustawy napisane na kolanie przez Parlament. Nie mówiąc już o tym, że prace nad uchwałą trwały 4 lata – na każdym etapie prac istniała możliwość zgłaszania uwag.
Argumentując za koniecznością ponownego wyłożenia, wojewoda podpierał się licznymi wyrokami sądów, ale dotyczącymi miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego i studium. Przyjmowanie takich samych zasad do uchwały krajobrazowej wydaje się mocno na wyrost (zasada proporcjonalności – uchwała krajobrazowa nie przesądza o tak ważnych uprawnieniach jednostek jak prawo do zabudowy). Zabrakło sensownych argumentów, dlaczego Miasto miałoby przyjmować takie same standardy dla uchwały krajobrazowej.
Ponadto wojewoda wymienił inne powody nieważności uchwały, niektóre aż za mocno przypominające argumenty branży reklamowej: limitowanie maksymalnej liczby nośników reklamowych na pojedynczej nieruchomości, przyczepienie się do formy ażurowej reklamy jako ograniczającej dopuszczalne materiały budowlane, regulowanie przez uchwałę parametrów wyświetlaczy LED.