Staram się mieć pozytywne nastawienie – wywiad z kierowcą MZA [część 3]
Jak działa klimatyzacja w autobusach? Jak przewozić wózek i rower? Czy leczyć zatoki? Na te i inne pytania w ostatniej części wywiadu odpowiada Paweł Czyżniewski, kierowca MZA, autor bloga BUSdziennik.
Część drugą zakończyliśmy pytaniem o bezdomnych w autobusach. Dziś zaczynamy od stosunków z kierowcami innych pojazdów.
MJN: Czy zdarzają się sytuacje agresywne na drodze? Jak jeździsz?
Paweł Czyżniewski, kierowca MZA, autor bloga „BUS Dziennik”: Zdarzają się, ale już trochę nauczyłem się je przewidywać. Na przykład zwalniam, widząc, że, ktoś zaraz wjedzie przed autobus. Najczęściej są to sytuacje, gdy ktoś zajeżdża mi drogę i myśli, że ja w chwilę zahamuję. Często osobówki lawirują pomiędzy samochodami, gdzieś wepchną się. Dla mnie zaś każdy awaryjny ruch, nawet lekkie, lecz nagłe wdepnięcie w hamulec już powoduje, że ludzie mają „zbiórkę pod kabiną”.
A zajeżdżanie buspasa?
Akurat jazda po buspasie nie jest tak problematyczna. Często nawet lepiej jak samochód przejedzie, bo czasami stoi i czeka aż ktoś go wpuści i wtedy autobusy też stoją. Natomiast denerwujące jest to, że w co trzeciej zatoczce „tylko na chwilę” stoi jakiś samochód i nie można prawidłowo podjechać. Kierowcom osobówek wydaje, że „no przecież zostawiłem kawałek miejsca”. Tylko, że ja wtedy wjadę w tę zatoczkę tak, że sekcja B w autobusie przegubowym odstaje i w ogóle nie widzę 3. i 4. drzwi. Co więcej, ludzie muszą wsiadać z ulicy, co jest dużym utrudnieniem. Nie lubię się mścić, ale jest jedna taka czynność, którą robię trochę złośliwie, ale gdy jak już naprawdę nie mam jak podjechać, bo ktoś stanął na środku zatoczki. Podjeżdżam wtedy tak, żeby drzwi wychodziły na samochód, a wychodzący ludzie sami się już zajmują takim kierowcą.
Zdarza się, że jakiś kierowca jest tak bezczelny, że robisz zdjęcie i później to zgłaszasz?
Nie. Nie mam takiej potrzeby, żeby się mścić. Staram się mieć pozytywne nastawienie i mieć trochę empatii w sobie, bo nigdy nie wiem, kiedy po tej drugiej stronie nie będzie naprawdę potrzebujący człowiek. Raz widziałem sytuację, która mnie wzruszyła. Samochód stanął w zatoczce, z którego wysiadł jakiś starszy pan i pomógł wysiąść starszej pani o kulach. Wtedy zrozumiałem, że on nie miał za bardzo gdzie podjechać, żeby ta pani miała małą drogę do przejścia. Myślę, że jest wiele sytuacji, w których naprawdę rozumiem, że ktoś musi podjechać, albo coś się stało… Od wymierzenia sprawiedliwości są służby, a nie ja. Ogólnie jestem z tych spokojniejszych kierowców. Choć są i tacy, którzy, być może dlatego, że przejeździli kilkadziesiąt lat, są bardziej znieczuleni na niektórych użytkowników ruchu.
Wracając jeszcze do naruszeń, czy w każdym autobusie jest rejestrator?
Jest monitoring, tylko że do niego nie mamy wglądu. Czasami są prywatne wideorejestratory, które kierowcy sami umieszczają dla własnego bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o widok na przestrzeń pasażerską, to często nie działa lub jest słabej jakości, więc ja się tym nie posiłkuję. Nie jest też tak, że mogę go w dowolnym momencie ściągnąć i coś sobie zobaczyć. Muszę napisać podanie, jeżeli jest konkretne zdarzenie.
A kiedyś wstałeś i zacząłeś klaskać?
Chyba nie. [śmiech]
A co byś takiego zmienił w infrastrukturze? Co warto by było poprawić z perspektywy kierowcy autobusu? Zatoki autobusowe – leczyć?
Nie, ja akurat jestem zwolennikiem zatok autobusowych. Po pierwsze, stojąc w zatoczce nie blokuję ruchu. Często są sytuacje, w których muszę dłużej postać, wypuścić niepełnosprawnego. Zjeżdżając do zatoczki, czuję się bezpiecznie. Jednak niektóre zatoczki w mieście są tak naprawdę antyzatokami – lepiej byłoby bez nich. Taki przykład jest niedaleko przystanku PKP Włochy w kierunku Ursusa – zwłaszcza autobusem przegubowym nie da się tam podjechać. A jak już się podjedzie, to nie widać 3. i 4. drzwi. Drugi przykład: Dickensa w kierunku Szczęśliwic. Ostatnio widziałem w internecie film, jak kierowca osobówki nagrał kierowcę autobusu, który zdecydował się nie wjeżdżać w zatokę, ale przejechać i stanąć kawałek za nią na pasie ruchu. Niby to ma być takie wielkie wykroczenie… Czasami są sytuacje, że coś robimy nie ze złośliwości, ale żeby komuś pomóc albo samemu ułatwić, bo odpowiadamy za bezpieczeństwo pasażerów.
Nie ma problemu z włączaniem się do ruchu. Chociaż czasem, gdy już jestem prawie cały na pasie, ktoś jeszcze musi przejechać, byle przede mną. Są to jednak sporadyczne sytuacje. Kolejną zaletą zatok jest to, że poprawiają bezpieczeństwo. Tutaj podam przykład ulicy Na Skraju na Paluchu. Tam jest droga jednopasmowa i nie ma zatok, przystanki są przy ulicy. Dość spory ruch. Gdy staję na przystanku, co robią osobówki? Na pewno nie czekają. Kombinują jak mnie wyprzedzić i często robią to na czołówkę. Ja zaś nie mogę ruszyć, bo one mnie wyprzedzają. Nie ma prostego rozwiązania – zatoki albo ich brak – każde miejsce należy rozpatrywać indywidualnie.
Co do infrastruktury – gdzie wytyczyłbyś nowe buspasy?
Nie znam całej Warszawy jako kierowca, więc wypowiem się o trasach, którymi jeżdżę. Być może Czerniakowska – jest tam dużo autobusów, a jednocześnie jest dużo pasów i naprawdę spory ruch. Autobusem jedzie się powoli. Z drugiej strony, trochę obawiam się, bo skierowany jest tam tranzyt samochodowy, dalej jest Wisłostrada, i jest to zabieranie kolejnej trasy samochodom. Aczkolwiek trochę współczuję mieszkańców Czerniakowskiej, bo nie ma tam przejść dla pieszych, są ciągle kładki nad jezdnią.
Jak jest z klimatyzacją latem i zimą – Ty decydujesz czy dyspozytor?
My nie mamy wpływu na to, jaka jest temperatura w przestrzeni pasażerskiej – możemy tylko włączyć i wyłączyć klimatyzację – to wszystko. Nie ma żadnego pokrętła temperatury. To jest automat, który na podstawie temperatury na zewnątrz ustala temperaturę w środku. Z założenia przynajmniej. Czy to się udaje – wszyscy wiemy. Ja często prowadzę autobusy, w których jest przyjemnie chłodno. Najwięcej chyba słychać krzykaczy, którzy akurat źle trafili. Wydaje się, że jednak sporo autobusów radzi sobie z temperaturą. Zresztą to można na warsztacie zmienić. Jako kierowcy możemy tylko włączyć i wyłączyć klimatyzację. To dotyczy wszystkich autobusów poza tymi starszymi, które w ogóle nie mają klimatyzacji. Mam też taki sposób, że na chwilę ją włączam, a potem przez pewien czas wyłączam. I to się sprawdza. Temperaturę w środku możemy sprawdzać tylko na pętli. Jednak na pętli autobus jest już pusty, więc to będzie inna temperatura niż podczas jazdy.
Nie lubię takich wypowiedzi, że kierowca ma dobrze, bo on ma klimę, a ludzie się grzeją. Pamiętać trzeba, że człowiek przejeżdża 15-30 minut autobusem, czasem dłużej. Kierowca zaś siedzi w nim 10 godzin. Poza tym kierowca musi być cały czas skupiony na drodze, więc warunki termiczne są dla nas szczególnie ważne. Kabinę kierowcy łatwiej nagrzać i schłodzić – to jest jedno siedzisko. Nagrzanie przestrzeni pasażerskiej to już skomplikowana sprawa.
Przewozisz rowery autobusem?
Ja trochę się wyłamuję, jeśli chodzi o powszechną narrację – przewożę rowery. Trochę dla świętego spokoju, a trochę staram się być wyrozumiały – a nuż komuś akurat zepsuł się rower. Chociaż czasami widzę, że ktoś rowerem przejedzie jeden przystanek. Mogę kogoś takiego wyprosić z autobusu, ale zwykle polecam jedynie zmienić jego ustawienie. W każdym razie staram się wtedy wolniej jechać i zwracać szczególną uwagę. Tak samo, jak mam dwa wózki w autobusie. Mam świadomość, że to może stanowić niebezpieczeństwo. Jest jeszcze problem prawny. Jest sprzeczność – ZTM zachęca wręcz do przewożenia rowerów, tylko mało kto zwraca uwagę, że za bezpieczeństwo ostatecznie odpowiada kierowca. Może jest trochę przesady w tym, ale wielu kierowców mówi, że jedzie z nami prokurator na każdym kursie.
Jak należy przewozić rower czy wózek?
Na pytanie, jak przewozić rower, żeby było bezpiecznie – choć to moja prywatna opinia – odpowiem: nie przewozić. Na szkoleniach oglądaliśmy nagrania z wypadków, jak się zachowuje człowiek czy dowolny przedmiot, gdy autobus ma nawet małe zderzenie. I wyobraźcie sobie, że ten rower leci przez cały autobus i wali w głowę dziecka. To naprawdę nie są sytuacje nierealne, lecz z życia wzięte. Każdego dnia hamujemy awaryjnie. Powinno się promować przewóz rowerem metrem czy pociągami, gdzie są wydzielone miejsca, a nawet wieszaki.
Wózki. Tutaj jest lepiej, jeśli chodzi o przestrzeń. Natomiast to, na co pragnę uczulić, to należy wsiadać z wózkiem przodem. Wysiadając zaś – najpierw wychodzimy my, a dopiero potem wystawiamy wózek. Jeśli najpierw wysadzasz wózek, to bardzo łatwo doprowadzić do sytuacji, gdy dziecko wypada z wózka. I nawet nie ma jak je ochronić, bo ono leci prosto na chodnik.
Na koniec naszej rozmowy – nie obawiasz, że w perspektywie 15-20 lat zawód kierowcy zaniknie, bo wejdą autonomiczne autobusy?
Nie wyobrażam sobie sytuacji, że człowiek nie będzie bać się wejść do takiego autobusu. Być może za 1000-2000 lat… Ale nie w naszej epoce.
Dziękujemy za rozmowę.
Dziękuję.
Na tym kończy się nasza rozmowa. Wypatrujcie jednak małego post scriptum. 🙂 Zachęcamy też do polubienia bloga Pawła Czyżniewskiego.