Ratujmy warszawskie bukszpany!
Do Polski dotarł nowy szkodnik – ćma bukszpanowa. Sytuacja jest poważna, ćma bardzo szybko niszczy bukszpany i nie ma w Polsce naturalnych wrogów.
„Trudno nawet dzisiaj dokładnie ustalić, gdzie znajduje się wyjściowa ojczyzna tego owada – prawdopodobnie były to Chiny, Korea, Japonia oraz rosyjski Daleki Wschód. W ślad za bukszpanami ćmy przedostały się do Europy. Badający ich inwazję entomologowie doszli do wniosku, że ćmy zero pojawiły się w 2005 r. w Badenii-Wirtembergii w Niemczech wraz z transportem azjatyckich roślin. To było otwarcie puszki Pandory. Do 2007 r. motyle podbiły Szwajcarię i Holandię, do 2008 r. – Francję i Wielką Brytanię, gdzie bukszpanowe żywopłoty są bardzo popularne, a w 2012 r. były już w Polsce, najpierw na Dolnym Śląsku. Dzisiaj pod kontrolą ciem bukszpanowych jest cała Europa, za wyjątkiem Skandynawii, choć zapewne także do czasu.
Sytuacja jest naprawdę poważna, bo ćma pożera bukszpany w sposób metodyczny i niezakłócony. Jej inwazję uważa się za szybszą i groźniejszą od słynnego ataku na kasztanowce motyla zwanego szrotówkiem kasztanowcowiaczkiem, o której było swego czasu głośno i w Polsce. Szrotówek rozpoczął desant w 1984 r. w Macedonii, do Polski dotarł po 16 latach, a całą Europę podbił po 20. Ćma bukszpanowa potrzebowała znacznie mniej czasu.”*
Jak z nim walczyć? Opowiada Leszek Wiśniewski architekt i członek stowarzyszenia Miasto jest nasze.
Bukszpan jest pięknym krzewem, idealnym do tworzenia żywopłotów. Dobrze znosi cięcie, bardzo dobrze się regeneruje, a przede wszystkim jest krzewem bardzo gęstym. Zazwyczaj kojarzy się z niskimi żywopłotami lub ogrodowymi „rzeźbami”, ale jest to krzew, który potrafi dorosnąć do 5-6 metrów. Rośnie jednak bardzo wolno, mniej więcej 1m na dekadę. Dlatego duże krzewy bukszpanu są niezwykle cenne. Powoli zaczynamy rozumieć, że drzewa są cenne. Czas zacząć doceniać również krzewy.
W całej Warszawie pięknie kwitną kasztanowce. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że wszystkie te piękne drzewa zupełnie w polskich miastach wyginą, bo zaatakował je nowy szkodnik – szrotówek. Wiele kasztanowców oczywiście padło jego ofiarą, ale systematyczne działania ochronne np. grabienie i niszczenie liści kasztanowców (to w nich zimują larwy) uchroniły wiele drzew przed śmiercią, a dziś szkodnik ten nie jest już tak groźny. Przyroda wróciła do równowagi. Uważam, że w przypadku bukszpanów też tak będzie. Z czasem znajdą się amatorzy ćmy bukszpanowej i przestanie być ona tak szkodliwa jak teraz, gdy nie ma naturalnych wrogów.
Ponieważ, jak napisałem, bukszpany są bardzo cennymi krzewami i na ich wyrośnięcie trzeba czekać latami, uważam więc, że tym bardziej musimy walczyć o ich przeżycie. Ja w zeszłym roku nie straciłem żadnego, a mam ich około 20. Na szczęście ćmy zaczęły od tych największych i najstarszych (najstarszy ma prawie 30 lat), więc zdążyłem podjąć działania zanim na krzewie zostały same gałęzie (z resztą te obgryzione w tym roku odbiły, bukszpana nie tak łatwo pokonać).
Wymaga to jednak czujności i szybkiej reakcji. W momencie, kiedy na krzewie widać oznaki żerowania ćmy trzeba pod nim rozłożyć materiał i mocno potrząsać krzewem albo spłukać silnym strumieniem wody. Można też wziąć każdą gałąź w ręce i po niej przejechać do pnia do końca gałęzi. Nie musicie bać się tego, że się go połamie. Bukszpan ma bardzo twarde drewno, ale jego gałęzie są dosyć elastyczne. Poza tym krzew ten łatwo regeneruje się, więc jeśli walcząc z ćmą połamiemy mu gałęzie to nie będzie to wielki problem. Większym problemem będzie brak reakcji, bo wtedy ćma zniszczy krzew.
Warto pamiętać, że liście bukszpana zawierają toksyny, podobnie jak igły żywotnika (thuja), lepiej więc pracować przy nich w rękawicach. Powinno to uchronić nas przed ewentualnymi podrażnieniami skóry.
Ćmy, które zbierzemy należy bezwzględnie zniszczyć. Nie mają one w Polsce naturalnych wrogów, więc przyroda sobie w tej chwili z nimi nie poradzi. Wszystkich gąsienic nie uda nam się pewnie zebrać. Część zostanie na krzewie. Najważniejsze by było ich na tyle mało, by nie doprowadziły do jego śmierci. Można także stosować preparaty zawierające bakterie (bacillius thuringensis), które zaburzają pracę układu pokarmowego gąsienic i doprowadzają do ich śmierci.
Następnym etapem jest wywieszanie pułapek feromonowych. Pułapki przyciągają męskie osobniki ćmy, które potem łapią się na lep lub topią z wodzie w zbiorniku pułapki. Polecam pułapki z lejkiem i pojemnikiem z wodą (trzeba ją od czasu do czasu zmieniać). Na te z lepem często łapią się też inne owady, także zapylacze. Do tych z lejkiem, poza ćmami wpadają głównie muchy.
Jeśli macie w ogrodzie, na działce, na osiedlu bukszpany – zainteresujcie się nimi. Warto je uważnie obserwować. W moim przypadku opisane powyżej metody walki okazały się na tyle skuteczne, że w tym roku ćmy nie wróciły (przynajmniej do tej pory). Przy czym „wytrząsanie” wystarczyło zrobić raz. Potem już zadziałały pułapki, więc nie wymagało to aż tak dużych nakładów pracy. Za Waszą pomoc na pewno odpłacą się piękną zielenią przez cały rok. Jednak by walka z ćmami przyniosła skutek muszą ją podjąć wszyscy, którzy mają bukszpany pod swoją opieką. Ćmy bardzo łatwo przenoszą się z krzewu na krzew i nie respektują żadnych granic. Nie ma także barier, których prędzej czy później by nie pokonały.
*cytat za „Gazeta Wyborcza”, „Ćma bukszpanowa postrachem działkowców. Rozpaczliwe wpisy, bo walka przestaje mieć sens”, Radosław Nawrot, Monika Pasławska, 17 maja