Smog mimo mniejszego ruchu na ulicach?
Szerokie, puste ulice nie gwarantują czystego powietrza – potrzeba rozwiązań systemowych.
Jakich zanieczyszczeń mamy dziś w Warszawie mniej?
Dane EEA (European Environment Agency) pokazują duży spadek w zanieczyszczeniu powietrza w związku ze zmniejszonym ruchem w miastach. Jednocześnie w Internecie pojawiają się komentarze, że mimo mniejszego ruchu aut jakość powietrza w Warszawie uległa pogorszeniu – co ma rzekomo stanowić dowód, że to nie samochody wywołują smog. Zapylenie (np. stężenia pyłów PM2.5 i PM10) rzeczywiście jest ostatnio w Warszawie wysokie, jednak pamiętajmy, że „smog” nie równa się „pyły”.
Ostatnie tygodnie pokazały znaczny spadek stężeń innego składniku smogu: dwutlenku azotu (NO₂), który jest emitowany głównie przez transport. W Mediolanie spadek w stosunku do analogicznego okresu zeszłego roku wyniósł 21%, w Bergamo zaś 47%. Ten sam trend widać w innych europejskich miastach: Barcelona (spadek o 55%), Madryt (41%), Lizbona (51%).
Mamy zatem sytuację, w której choć poziomy tlenków azotu są niższe, to smog nie znika. Stężenie pyłów może być wciąż wysokie między innymi ze względu na emisje z ciepłownictwa, unos wtórny czy niewystarczające mycie ulic oraz brak roślinności przydrożnej.
Jak usuwać przyczyny smogu?
Długotrwałe rozwiązanie problemu zanieczyszczenia powietrza wymaga zdecydowanych i wielotorowych działań na poziomie samorządowym i centralnym. Do zmniejszenia emisji zanieczyszczeń pochodzących z transportu drogowego w mieście potrzeba znacznie więcej niż tylko zmniejszenia natężenia ruchu. Wystarczy wziąć pod uwagę, że nie spaliny pochodzące bezpośrednio z rur wydechowych samochodów, lecz pyły wznoszone z jezdni przed auta są najistotniejszym powodem powstawania smogu. Tak zwany unos wtórny (pył wzbijany przez jadący pojazd) odpowiada za nawet 80% zanieczyszczeń komunikacyjnych.
Czyli – wbrew obiegowym opiniom – za zwiększony stopień zapylenia mogą odpowiadać wcale nie korki, lecz szybka jazda przez miasto! Naukowcy wiedzą to od lat. Wpływ natężenia ruchu na poziom zanieczyszczenia powietrza bezpośrednio przy alei Niepodległości w Warszawie został zbadany przez zespół profesora Artura Badydy z Politechniki Warszawskiej w latach 2004–2005. Na podstawie tych badań opublikowano później szereg prac na temat wpływu zanieczyszczenia powietrza na zdrowie mieszkańców.
WSPIERAJ MJN
W dostępnym publicznie raporcie z badań podano zależności stężeń tlenku węgla i dwutlenku azotu od sumarycznego natężenia ruchu w rejonie stacji pomiarowej. Nawet te zanieczyszczenia, będące wyłącznie składnikami spalin, nie spadają liniowo wraz z malejącą liczbą przejeżdżających pojazdów. Jeżeli największe stężenia, odnotowane przy maksymalnym wykorzystaniu przepustowości jezdni, określimy jako 100%, to na podstawie zamieszczonych wykresów możemy stwierdzić, że przy ruchu zmniejszonym o 1/3 (jak wskazują obecne pomiary ZDM), spadek poziomu zanieczyszczeń może być niemal niezauważalny (o 10% od średniej z najwyższych odnotowanych stężeń). Dokładnie odwrotny od oczekiwanego przez niektórych wpływ nocnego spadku natężenia ruchu na stężenie pyłów potwierdzają także badania krakowskie, przeprowadzone wiosną 2013 r.
Jaki stąd wniosek?
Jeśli przy zmniejszonym ruchu mamy uzyskać czystsze powietrze, trzeba utrzymać niezwiększoną prędkość przejeżdżania pojazdów. Można to osiągnąć przede wszystkim poprzez zwężanie jezdni i inne mechanizmy uspokajania ruchu. Zwężanie pozwoli również zastępować asfalt (z którego łatwo wznoszone są duże ilości pyłów) zielenią przyuliczną (która zanieczyszczenia utrzymuje na powierzchni i pozwala je spłukiwać z deszczem do gleby). Nie bez znaczenia jest także odpowiednie ustawianie sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniach – np. tzw. zielona fala dla prędkości jazdy poniżej obowiązujących ograniczeń.
Źródła:
https://www.eea.europa.eu/highlights/air-pollution-goes-down-as
http://www.kms.polsl.pl/mi/pelne_6/badyda.pdf
https://www.facebook.com/ZDM.Warszawa/photos/a.499157913565841/1544922728989349
fot. © Przemek Pawlak