Szkoła Główna Handlowa niszczy zabytkowy charakter Ogrodów Rektorskich
Czy po wycince i wątpliwych zabiegach pielęgnacyjnych, którym poddawane są drzewa na kampusie Szkoły Głównej Handlowej, czeka nas dalsza dewastacja tego zabytkowego terenu?
W lutym tego roku, pisząc o wycinkach i „pielęgnacji”, zwracaliśmy uwagę, że już na etapie wczesnej koncepcji w latach 20. XX wieku szpalerowe układy drzew towarzyszyły zabudowie. Natomiast w czasach powojennych „wyspa zieleni” kampusu uczelni stanowiła jedną z nielicznych ocalałych w Warszawie. Zacytować można tutaj część wspomnień ze wspomnień profesora Andrzeja Koźmińskiego: „W pierwszych latach powojennych teren SGH był cudowną oazą zieleni, spokoju i porządku na tle olbrzymiego cmentarzyska i morza ruin, jakimi była wówczas Warszawa”.
Niestety dziś Szkoła Główna Handlowa zupełnie ignoruje wartość tego kampusu i jego zabytkowy charakter: chce na terenie Ogrodów Rektorskich postawić modną obecnie siłownię plenerową (street workout). Inwestycja ta miałaby się znaleźć tuż przy szpalerach kasztanowców i pod samymi oknami mieszkańców, których głos od lat jest ignorowany podczas podejmowania decyzji na temat kampusu SGH pomimo tego, że cały teren wraz z domami mieszkalnymi od 2008 roku jest wpisany do rejestru zabytków.
rzut planowanej inwestycji
Projekt aranżacji siłowni ma zająć ponad 200 m² na powierzchni piaskowej – to ogromny obszar, a fundamenty sięgają na ponad metr w głąb ziemi. W sumie siłownia wykorzystywałaby 12 słupów konstrukcyjnych mających do 2,5 m wysokości i fundamenty o powierzchni 50×50 cm. Dodatkowo ma zostać zainstalowana rura „pole dance” o wysokości 3,2 m z fundamentem o powierzchni 75×75 cm. Siłownia miałaby się znaleźć w bezpośrednim sąsiedztwie alei kasztanowców. Niesie to ryzyko uszkodzenia korzeni, a co za tym idzie – pogorszenia stanu drzew. Czy za kilka, kilkanaście lat chcemy usłyszeć zatroskanych urzędników, którzy będą się żalić, że z powodu choroby trzeba te kasztanowce wyciąć?
fragment projektu ukazujący wysokość obiektów i wielkość fundamentów
Co ciekawe, Mazowiecki Wojewódzki Konserwator Zabytków nie pozwolił Szkole Głównej Handlowej na budowę stanowiska do ćwiczeń na wolnym powietrzu. W uzasadnieniu tej odmowy czytamy, że zespół budynków SGH przy al. Niepodległości 162 podlega ochronie konserwatorskiej wraz z całym terenem. Konserwator zwraca uwagę, że inwestycja miałaby zostać zlokalizowana na trawniku w centralnej części założenia – w bezpośrednim sąsiedztwie alei kasztanowców, która ma charakter pomnika przyrody. Co więcej, w projekcie nie przewidziano dojścia do siłowni plenerowej, a to oznacza, że trzeba będzie stworzyć dodatkową infrastrukturę drogową.
Wojewódzki Konserwator Zabytków sprzeciwia się realizacji siłowni plenerowej we wskazanym miejscu, ponieważ negatywie wpłynie ona na reprezentacyjny charakter i porządkową kompozycję bezpośredniego otoczenia budynku głównego i pozostałych budynków zespołu.
Jednak Szkoła Główna Handlowa ma za nic zabytkowe założenia kampusu uczelni zaprojektowanej sto lat temu i na siłę chce dopiąć swego. Forsuje projekt kompletnie nieprzystający do założeń zabytkowego układu. Uczelnia odwołała się do Generalnego Konserwatora Zabytków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
zdjęcia dołączone do projektu przedstawiają teren w zimie, bez liści, co utrudnia zauważenie wyjątkowego charakteru tego założenia
Jak się okazuje, ta druga instancja nie ma nic przeciwko temu, by niszczyć zabytkowe założenia. Generalny Konserwator Zabytków stwierdził, że inwestycja nie ma żadnego wpływu na aleję kasztanowców, zupełnie ignorując fakt, iż wykopanie fundamentów może znaleźć się w bezpośrednim pobliżu korzeni kasztanowców i poważnie je uszkodzić.
Pamiętajmy zresztą, że siłownia plenerowa to tylko moda, która być może wkrótce przeminie. Czy warto, hołdując jej, brutalnie ingerować w starannie zaprojektowane założenie przestrzenne?
Co ważne, również mieszkańcy nie chcą się na to zgodzić. Od lat walczą o zachowanie zabytkowego charakteru całego kampusu Szkoły Głównej Handlowej i terenu bezpośrednio pod ich oknem. Nie dziwimy im się: pewnie wolą przez okno oglądać zabytkowe drzewa niż spoconych studentów lub adeptów tańca na rurze.
planowana inwestycja znalazłaby się bezpośrednio przy budynkach mieszkalnych
Tekst: Melania Łuczak, radna dzielnicy Mokotów