Losy kamienicy przy Chmielnej 126
Poznajcie historię warszawskiej kamienicy, którą naszym zdaniem należy wpisać do rejestru zabytków.
Trzypiętrowa kamienica przy Chmielnej 126 została wzniesiona pod koniec XIX wieku. Charakterystyczna dla ówczesnego budownictwa, wtopiła się w tkankę przedwojennego Mirowa. W lecie 1944 roku stała się powstańczą placówką. Po wojnie zapomniana, dotrwała na „Dzikim Zachodzie” do dziś. Obok rośnie właśnie najwyższy wieżowiec w Unii Europejskiej, a my wnioskujemy o wpisanie kamienicy do rejestru zabytków.
Na pejzaż jej najbliższej okolicy składają się przedwojenne ostańce, peerelowskie bloki i puste parcele. Zachodni odcinek Chmielnej jest nie tylko poważnie zaniedbany, ale i poważnie zapomniany w odbiorze społecznym. W obiegu publicznym pod nazwą „Chmielna” najczęściej mieści się wyłącznie wschodni odcinek, natomiast ten zachodni na skutek degradacji wizualnej oraz funkcjonalnej (m.in. utrudniona dostępność dla pieszych) jest pomijany. Teraźniejszego kontekstu dopełnia budowa 310-metrowego Varso Tower wraz z dwoma niższymi biurowcami. Fatalny stan techniczny budynku pod numerem 126, jak i zagrożenie deweloperską presją inwestycyjną, jaką sprowadzi dla okolicy kompleks Varso Tower, skłoniły mnie do napisania wniosku o wpis kamienicy do rejestru zabytków, złożony do wojewódzkiego konserwatora zabytków w lutym 2019 roku. Wartość budynku nie ogranicza się do walorów artystycznych i architektonicznych – ma on za sobą także długą i ciekawą historię.
Początek
Budowa kamienicy (1897–1900) wpisywała się w rozwój zachodniego odcinka Chmielnej jako element procesu urbanizacji dzisiejszej „bliskiej” Woli, wtedy jeszcze dalekiej. Była również krokiem w kierunku przybliżenia tkanki miasta do terenów i zabudowań kolejowych, ciągnących się liniowo wzdłuż torów i Chmielnej od Dworca Warszawsko-Wiedeńskiego (skrzyżowanie Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich). W tym samym momencie historycznym i w tej samej konwencji architektonicznej zbudowano sąsiednie domy: numery 128 i 130. Jak pisze varsavianista Jarosław Zieliński: „Ciąg trzypiętrowych kamienic na zachód od ul. Żelaznej (nr 126/1549H, 128/1549F i 130/5356 […]), wybudowanych po 1895, prezentował jeszcze typową manierę zdobienia płaskich fasad obfitą dekoracją sztukatorską” ( J. Zieliński, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy, t. II, Warszawa 1996, s. 56). Ich wspólnymi cechami były także podwórka studnie (pod numerem 130 do dzisiaj stoi kapliczka maryjna), dekorowane przejazdy bramne, klatki schodowe wykładane kolorowymi płytkami ceramicznymi i estetycznie kute balustrady.
Powstanie warszawskie
W latach międzywojennych po drugiej stronie ulicy Chmielnej stanął tak zwany Dom Kolejowy i Centralny Dworzec Pocztowy, oddany finalnie w roku 1941. Razem z nimi czynszówka przy Chmielnej 126 stała się areną intensywnych walk w okresie powstania warszawskiego w 1944. Kamienica była redutą przez pierwsze dni, a potem do końca walk ważną placówką powstańczą na zapleczu linii tak zwanego twardego frontu, przebiegającego wzdłuż Alej Jerozolimskich i Towarowej (dalej Grzybowską do Królewskiej), a bronionego przez Zgrupowanie Chrobry II. Los związał budynek bezpośrednio z kompanią Zbigniewa Bryma „Zdunina”, który opisał to w książce Żelazna reduta, gdzie odtworzył przebieg zdarzeń na podstawie zachowanych dokumentów kompanii.
1 sierpnia saperski oddział „Zdunina” spieszył na zbiórkę na Okęciu i wchodził właśnie na wiadukt kolejowy między Chmielną a Alejami Jerozolimskimi. Tu zaatakował ich niemiecki samochód pogotowia policyjnego, a siła ognia była na tyle duża, że „Zdunin” rozkazał odwrót w ulicę Chmielną. Przed kamienicą pod nr 126 rozegrały się następnie dramatyczne sceny:
„We dwóch z Mietkiem (Tolimierz) [brat „Zdunina” – przyp. red.] osłaniamy odwrót oddziału. On strzela z visa, ja krótkimi seriami ze stena. Odzywają się teraz Dworzec Pocztowy i Dom Kolejowy, hucząc strzałami, a przed nami jeszcze niebezpieczny bunkier. […] Przeskakujemy przez ul. Chmielną. Jestem już przed bramą domu 126. […] Tolimierza dzielą od zbawczej bramy 2–3 kroki. Wyprzedziłem go trochę i znalazłem się bliżej domu. Aby osłonić jego ostatnie kroki, strzelam ze stena długą serią w atakujący nas samochód, celuję w obsługę CKM-u. Tolimierz pada mi pod nogi. «Mieciu! Mieciu!». Nachylam się nad nim. Duża, buchająca krwią rana na czole przy skroni. «Mieciu kochany!». Tylko chrapliwie rzęzi. Nie wymówił ani słowa. […] Ogień nieprzyjaciela jest teraz huraganowy. Wstrzeliwują się w bramę, z której ciągle strzelam. Na moment straciłem wzrok, gruz i pył z rozbijanej kulami wroga ściany zasypał mi oczy. […] Krew zalewa mi płaszcz i spodnie. Teraz dopiero wycofuję się w głąb bramy domu i na podwórze, zostawiając przed bramą dwóch poległych naszych żołnierzy, którzy padli w czasie tej walki: konającego mego brata, podporucznika Tolimierza, i sapera Rocha. Nie ma lekarza ani sanitariuszek. Z pomocą śpieszą mieszkańcy domu. Młoda kobieta zdejmuje ze mnie płaszcz i marynarkę, obrywa poszarpany rękaw koszuli i tamuje krew, przewiązując mocno przedramię. Ona również, z pomocą mężczyzn, wniosła mego brata na podwórze i próbowała go ratować. Jemu niestety nic już pomóc nie można było” (Z. Brym-Zdunin, Żelazna reduta, Londyn 1992, s. 41–42).
Następnego dnia „Tolimierz” wraz z innymi poległymi został uroczyście pogrzebany na podwórzu kamienicy przy Chmielnej 126, które stało się pierwszym cmentarzem kompanii (Żelazna reduta, s. 52). W dniach 1–3 sierpnia budynek nabiera także znaczenia militarnego. Jeszcze pierwszego dnia wedle „Zdunina”: „stwierdzamy, że posesje sąsiednich domów są połączone przejściami przez ściany i piwnice. Więc z domów nr 126, 128 i 130 przy Chmielnej i nr 51 przy Twardej można wytworzyć wspólny system obronny. Postanawiam przygotować się do obrony w tej «reducie», wyznaczam i rozstawiam stanowiska” (Żelazna reduta, s. 42). Owa reduta w tych trzech dniach zamykała się w trójkącie ulic: Chmielna, Twarda i Żelazna. Interesujący nas bok stanowiła „Chmielna od Żelaznej do placyku przed Miedzianą (domy 126, 128, 130 i 134)” (Żelazna reduta, s. 43). Z tych budynków do 3 sierpnia powstańcy prowadzili ostrzał stojącego po drugiej stronie ulicy Dworca Pocztowego, na strychach urządzano snajperskie stanowiska strzeleckie, dające wgląd na dziedziniec Dworca (Żelazna reduta, s. 50–52). Pod numerem 126 znalazła się placówka 20-osobowej drużyny podchorążego Andrzeja Lubicza (Żelazna reduta, s. 49). Po zdobyciu Dworca Pocztowego 3 sierpnia przeniosła się tam, a w jej miejsce pojawiła się sapersko-szturmowa drużyna plutonowego „Minera” (Żelazna reduta, s. 66). Od tego momentu do końca powstania dom przy Chmielnej 126 będzie zapleczem dla Dworca Pocztowego, granicznego bastionu, który Zgrupowanie Chrobry II (wraz ze stanowiącą jego składową kompanią „Zdunina”) mimo ciężkich walk utrzymało do października.
W PRL
Okolica ta, czy szerzej styk Śródmieścia i Woli, była po II wojnie światowej nazywana „Dzikim Zachodem”, gdyż długie lata wegetowała zrujnowana poza nawiasem inwestycji władzy ludowej, jak i jej kontroli społecznej. Życie mieszkańców i bywalców, załatwiających tu przeróżne, niekoniecznie legalne, interesy, opisywał choćby Leopold Tyrmand w Złym (Zob. L. Tyrmand, Zły, Warszawa 1990, s. 322–323). Reżimowi komunistycznemu nie zależało na zachowaniu przedwojennej tkanki miasta, dlatego pozwolił na stopniową degradację wielu kamienic, niektóre wyburzając bądź pozbawiając wystroju elewacji. Taki los spotkał kamienicę przy Chmielnej 126, której sztukaterie fasad skuto w latach 60. Z wystroju zewnętrznego pozostał gzyms wieńczący, boniowania w parterze i część balkonów z balustradami i wspornikami. Zachował się układ przejazdu bramnego i klatki schodowe. Ponadto ciąg trzech kamienic (razem z nr 128 i 130) przetrwał do dzisiaj i świadczy o wyglądzie pierzei na krańcu zachodniego Śródmieścia na przełomie XIX i XX wieku.
Dlatego jako stowarzyszenie angażujące się na rzecz zachowania historycznej tkanki Warszawy, złożyliśmy wniosek o wpis Chmielnej 126, znajdującej się na razie tylko w gminnej ewidencji zabytków, do rejestru zabytków. Naszemu wnioskowi towarzyszy apel o historyczną rewitalizację połączoną z polepszeniem technicznych warunków życia mieszkańców. Ciesząc się, że „Dziki Zachód” staje się coraz częściej miejscem nowych inwestycji, mamy nadzieję na rozsądną integrację starej i nowej zabudowy, XIX-wiecznych kamienic i szklanych towers.
— Jan Czempiński
BIBLIOGRAFIA:
1) Z. Brym-Zdunin, Żelazna reduta, Londyn 1992
2) J. Zieliński, Atlas dawnej architektury ulic i placów Warszawy, t. II, Warszawa 1996
Fot.: Kamienica przy Chmielnej 126 (róg Żelaznej), stan na 2019 r., © Jan Czempiński