Coś się zmienia
Prokuratura postawiła zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym kierowcy BMW, który wjechał w pieszych czekających na przystanku przy trasie W-Z. To cud, że nikt nie zginął
Kilka miesięcy temu informowaliśmy o kierowcy BMW, który stracił panowanie nad pojazdem i uderzył w grupę pieszych czekających na przystanku przy trasie W-Z. Zwracaliśmy wówczas uwagę, że kierowca ten, by ominąć korek, jechał po torowisku tramwajowym, a po wyjechaniu z tunelu najechał na „wysepkę” przy przystanku tramwajowym i właśnie z tego powodu utracił kontrolę nad swoim samochodem.
Dziś prokurator zdecydował o postawieniu zarzutów temu mężczyźnie – oskarżył go o poważne przestępstwo, czyli sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Od początku przekonywaliśmy, że warto dążyć do postawienia takiego zarzutu. Wypadek, do którego doprowadził kierowca BMW, nie był skutkiem chwilowej nieuwagi albo złych warunków na drodze. Wszystko wskazuje na to, że oskarżony świadomie i celowo złamał podstawowe przepisy ruchu drogowego, wiedząc, z jakim niebezpieczeństwem to się wiąże.
Liczymy, że stawianie takich zarzutów stanie się powszechną praktyką w przypadkach, gdy kierowcy z premedytacją łamią przepisy, narażając życie innych uczestników ruchu.
Fot. Dariusz Borowicz/Agencja Gazeta