Uczestniczka Powstania Warszawskiego pisze list do MJN

Publikujemy list architektki i uczestniczki Powstania Warszawskiego, który napisała do nas po naszych działaniach w sprawie uratowania neogotyckiej kamienicy przy Marszałkowskiej.

Uczestniczka Powstania Warszawskiego pisze list do MJN

Warszawa, 22 III 2019
Przeczytałam, że Stowarzyszenie [MJN] stara się o rewitalizację i ochronę kamienicy Marszałkowska 66. W tej kamienicy mieszkałam z rodzicami, siostrą i babcią od 1942 r. – ciekawe były losy naszej tam przeprowadzki, ale to zawiła sprawa…

W mieszkaniu odbywały się komplety Gimnazjum im. Słowackiego i zebrania konspiracyjne. Tu szkoliłyśmy się w ramach Armii Krajowej – nawet odbywały się musztry wojskowe, tu organizowaliśmy teatrzyk muzyczny i patriotyczno-poetycki. Tu ukrywały się koleżanki z „Baszty” i stąd wyszłam do powstania warszawskiego.
Ciekawe też były losy tej kamienicy w powstaniu – co znam z opowieści. A moje wspomnienia to powrót do Warszawy 17 stycznia 1945 r.! Dom częściowo ocalał – był pusty! Ostra zima – w okolicy nie było żywej duszy. Trwało rozminowywanie, więc byli od czasu do czasu rosyjscy lub polscy saperzy.
W tych półruinach schroniłyśmy się z przyjaciółką. Był mróz – brak wody, prądu – zrujnowane kominy – wybite szyby – śnieg na podłodze – puste szafy. W pokoiku od podwórza znalazłyśmy schronienie. Z piwnicy przyniosłyśmy okna tzw. zimowe – piecyk, tzw. kozę i tyle… Na schodach po rabunku Niemców leżało pełno drewnianych wieszaków, ale nie było co jeść ani pić. Po lodzie poszłyśmy na Pragę – dostałyśmy dwa woreczki przydziału, tajnego już AK, fasoli i cukru, i z tego robiłyśmy jedzenie. Wieszaki to wspaniały opał do „kozy”.
Nikt oprócz nas się tu nie zainstalował. Zaczynały się wędrówki podwarszawskich szabrowników!! Trzeba było dobrze się zabarykadować – od drzwi aż do ściany – kredensik, szafka itp. Wchodziło się przez uchylony filung. Dużo jeszcze mam tych wspomnień. Wciąż ten widok mam w oczach. Tramwaj na Marszałkowskiej, potem zmieniony w bar – woda z rozpuszczonego śniegu pachnie spalenizną i jest szara. Na Wilczej barykady – lód, ślisko. My obie w cienkich ubrankach – bez rękawiczek, szalików… tak cały miesiąc, aż odnalazła nas Mama i otworzyła kuchenne drzwi kluczem!!!
Piszę to wszystko, bo może jestem ostatnia mieszkanka z tego okresu… Mam już 93 lata i tyle wspomnień! Bardzo bym chciała, żeby dom (choć to nie mój rodzinny) znowu odzyskał swój blask. Mam fotografie, jak wyglądał po powstaniu – jeszcze z wystrojem.

Z całego serca dziękujemy za list!
Przypominamy, że MJN złożyło wniosek o wpisanie kamienicy przy Marszałkowskiej 66 do rejestru zabytków.

Udostępnij