Rozkład rozkładu ZTM przed majówką

Transport publiczny  7 maja 2019

Przed długim weekendem majowym znacząco ograniczono kursowanie komunikacji miejskiej. Dlaczego było tak źle skoro miało być tak dobrze?

Rozkład rozkładu ZTM przed majówką

Bardzo długi weekend w komunikacji

W Warszawie funkcjonowanie komunikacji miejskiej według rozkładów weekendowych (z pewnymi zasileniami) w dniu teoretycznie powszednim występuje już od wielu lat. Jest to standardowe rozwiązanie dla pojedynczych dni powszednich w długie weekendy oraz Wigilii. Dziś już w ciemno można zakładać, jakie linie wówczas będą miały wzmocniony rozkład względem zwykłego rozkładu weekendowego (a w tramwajach sobotniego), bo wynika to z kilkuletnich doświadczeń. Natomiast w dniach 29-30.04. ZTM po raz pierwszy wprowadził takie zmiany w dwa kolejno po sobie następujące dni robocze.

Rzecznik miasta Kamil Dąbrowa na Twitterze podał, że to było zachowanie standardowe, ale nie było. Identyczny układ kalendarza na przełomie kwietnia i maja miał miejsce w 2013 r. W oba ostatnie dni kwietnia obowiązywały wówczas rozkłady powszednie (a 02.05. weekendowe). Ostatni raz dwa dni powszednie pomiędzy świętem a weekendem wystąpiły cztery miesiące temu – 27-28.12.2018 r. Mimo że był to okres ferii szkolnych i akademickich (a nie pierwszy dzień po zawieszeniu strajku w oświacie) wówczas również obowiązywały rozkłady powszednie (choć z pewnymi ograniczeniami).

Prawdopodobnie ktoś wprowadził rzecznika w błąd, a ten tylko pogrążył Miasto tym tłumaczeniem. Umiejętność przyznania się do błędu czasami jest przydatna. Paradoks sytuacji polega na tym, że ZTM ma krótką pamięć swoich błędów. W 2012 roku Zarządzeniem Prezydenta wprowadzono rozkłady weekendowe w Wielki Piątek. Sytuacja na mieście była wówczas na tyle dramatyczna, że mimo obowiązywania zarządzenia przez trzy lata, w kolejnych dwóch w Wielki Piątek obowiązywały rozkłady powszednie.

Czy musiało się stać, co się stało?

Obecnie obowiązujące Zarządzenie Prezydenta w tej sprawie nie wymienia dni 29-30.04.2019 r. jako dni z rozkładami weekendowymi. Wyjaśnienia przez władze Miasta zatem wymaga przede wszystkim to, kto, kiedy i w jakim trybie podjął decyzję o tej zmianie. Ważne są także motywy takiej decyzji. Prawdziwym jest twierdzenie że w takie dni pasażerów jest o wiele mniej niż normalnie. Jeżeli jednak w wakacje spadek ten wynosi ok. 30%, to decyzja o zmniejszeniu częstotliwości w dniach 29-30.04. o ok. 30-40% (w weekendy kursuje ok. 60% pojazdów względem dnia powszedniego) była bardzo brawurowa. Fatalnym by było, gdyby głównym argumentem miał się okazać ograniczony budżet na realizację przewozów. Wiadomo, że budżet nie jest bez dna, ale ograniczanie kosztów też musi mieć swoją racjonalność. Oficjalna decyzja w tej sprawie od Organizatora do Operatorów wyszła w okolicach Świąt Wielkanocnych. Efekt był taki, że Operatorzy zostali z obsadą z dnia powszedniego i rozkładem świątecznym. Czyli jakieś 25% prowadzących zaplanowanych jeszcze w marcu do pracy w ostatnie dwa dni kwietnia nie miało zajęcia i siedziało w zajezdniach nic nie robiąc. Pewnie część pracowników skorzystało z okazji i wzięło urlop ale nie tylu, by zniwelować problem. A przymusowo wysłać pracowników na urlop poza planem urlopów nie można, jeśli tylko kodeks pracy traktuje się poważnie. Przynajmniej w przypadku spółek komunalnych część kosztów została więc i tak poniesiona i zostanie uwzględniona w audytowanej stawce za wykonane wozokilometry. ZTM dziś wykazał oszczędność, którą za jakiś czas i tak utraci.

Dlaczego to się nie mogło udać?

Warszawskie rozkłady weekendowe są zasadniczo dostosowane do weekendowego natężenia ruchu. Oprócz mniejszej częstotliwości kursowania mamy więc do czynienia z innymi godzinami ramowymi natężenia ruchu. W weekendy najwyższa częstotliwość jest wprowadzana w przypadku większości linii dopiero przed 8 rano, a między 6 a 7 często obowiązuje jeszcze częstotliwość odpowiednia dla godzin wczesnoporannych i późnowieczornych (na ogół dwa razy na godzinę). W soboty to wystarcza, w dni powszednie absolutnie nie. Dlatego najwięcej hejtu i pomyj na ZTM wylewało się z rana i przed południem. Do tego doszły zmiany związane z wyłączeniem ruchu tramwajowego w al. Krakowskiej (Z-9 o tragicznej regularności teoretycznie co 4 minuty zamiast tramwajów co 2 minuty) oraz II linii metra na Dw. Wileńskim (tak, to był najlepszy termin na takie prace, ale nie trzeba było generować dodatkowych problemów). Efekty wszyscy widzieli, w szczególności w al. Solidarności kiedy wysypywał się tłum z pociągów z linii wołomińskiej, ale także w wielu innych miejscach.

To jak to powinno wyglądać?

Warszawa nie posiada gotowych zestawów rozkładów powszednich feryjnych. Niektóre linie wybitnie szkolne mają takie oznaczenia, ale co do zasady w Warszawie nie ma rozkładów pośrednich pomiędzy zwykłym dniem powszednim a zwykłym weekendem. Warszawski ZTM ma więc wybór bardzo ograniczony i skrajnie spolaryzowany. W wielu miastach rozkłady jazdy od razu mają przygotowane wersje powszednie feryjne czy też nawet wigilijne. W Warszawie „niedasię” z trzech powodów. Po pierwsze, rozkłady ZTM publikuje za pomocą autorskiego, nieco archaicznego programu, który obsługuje tylko trzy wersje rozkładów jazdy (uważny obserwator zobaczy tego efekty w wakacje na linii 9). Po drugie, w Warszawie wiele linii kursuje z bardzo wysoką częstotliwością. Już w przypadku linii tramwajowych wprowadzenie oddzielnych rozkładów sobotnich i świątecznych rozkładów wymusiło podzielenie rozkładów jazdy jednej linii na dwie karteczki (co też generuje trochę bałaganu dla pasażerów, bo czasami nie są one wieszane obok siebie). Wprowadzenie na stałe czwartej wersji nie jest więc ani proste dla Organizatora, ani wygodne dla pasażera. To może można by te karteczki wymienić na te dni feryjne? No niestety nie bardzo. Wymiana rozkładów jazdy jest przez ZTM zlecana w drodze przetargu firmie zewnętrznej. Co oznacza że ZTM-u po prostu nie stać na to, by kilka razy w ciągu roku wymieniać rozkłady jazdy dla połowy miasta, bo umowa z firmą zewnętrzną ma swoje ograniczenia.

Dlatego ZTM często staje przed wyborem albo trochę za dużo, albo trochę za mało. Na ogół wybiera „trochę za dużo”, ale wciąż raz na jakiś czas sprawdza na pasażerach jak bardzo jest „trochę” jest to „za mało”.

Udostępnij