„Wyprzedaż sezonowa” zabytkowej kamienicy w Śródmieściu
Rafał Trzaskowski sprzedaje zabytkową kamienicę przy Marszałkowskiej niczym koszulę na Vinted

Ceny mieszkań w Śródmieściu Warszawy grubo przekraczają 20 tys. zł za metr kwadratowy, a w pozostałych dzielnicach również biją rekordy. Tymczasem Prezydent Rafał Trzaskowski wystawia na sprzedaż zabytkową kamienicę Izaaka Rothberga przy ul. Marszałkowskiej 66 za jedyne 31 mln 100 tys zł. Izaak Rothberg nabył działkę i zbudował negotycką kamienicę, bo inwestował w dochodowe nieruchomości w rozwijającym się centrum stolicy. Co na to warszawski ratusz? Zamiast inwestować, wyprzedaje majątek warszawiaków. Zamiast wyremontować, miasto chce pozbyć się jednego z niewielu przedwojennych budynków w tej okolicy (przypomnijmy, że budynek ten stał się zabytkiem na wniosek MJN – więcej o neogotyckiej kamienicy przeczytasz tutaj =>“Zagrożony neogotyk” ). Dodatkowo należy podkreślić, że budynek jest unikalny.Przez pasjonatów architektury jest nazywany klejnotem, który stracił blask. – budynek zaprojektowany był przez wybitnego architekta Stefana Szyllera w unikatowym stylu nawiązującym do gotycko-renesansowych detali z zamku wawelskiego. Najprawdopodobniej trafi ona w ręce deweloperów, którzy stworzą tam luksusowe apartamenty za miliony.
Dlaczego to oburza?
Po pierwsze, miasto pozbywa się cennego majątku za stosunkowo niewielką kwotę. Kamienica, w której znajdują się 43 mieszkania i 9 lokali użytkowych, ma zostać sprzedana za 31 mln zł. To kropla w morzu wobec budżetu miasta na 2024 rok wynoszącego 30 miliardów złotych. Budżet miasta jest w dobrym stanie i nie ma żadnej dziury finansowej, która trzeba by pilnie zasypywać – wręcz przeciwnie, miasto w ostatnich latach odnotowuje nadwyżki budżetowe i nie wykonuje zaplanowanych działań inwestycyjnych.
Po drugie, wyprzedaż lokali w Śródmieściu przyczynia się do tego, że dzielnica staje się miejscem dostępnym wyłącznie dla najbogatszych. Taka polityka nie tylko zagraża spójności społecznej miasta, ale także utrudnia przyciągnięcie pracowników kluczowych zawodów – policjantów, nauczycieli czy pielęgniarek, których miasto pilnie potrzebuje. W jaki sposób wyprzedaż tej nieruchomości pomoże policjantowi, nauczycielce czy pielęgniarce pracującym w Śródmieściu w znalezieniu mieszkania, a miastu w znalezieniu pracowników? W najlepszym wypadku w sprywatyzowanej kamienicy zamieszkają multimilionerzy, w gorszym, i chyba bardziej realistycznym, scenariuszu kamienica będzie stała pusta jako wybitnie drogi produkt inwestycyjny, a nie miejsce do mieszkania.
Po trzecie po II wojnie światowej kamienica uniknęła rozbiórki, również dlatego, że mieszkańcy podjęli się prywatnego remontu dachu i stropów. To również oni obronili budynek przed bezprawnym przejęciem przez handlarzy roszczeń, mieszkańcy kamienicy przy Marszałkowskiej 66 zbierali dokumenty, aby zapobiec dzikiej reprywatyzacji. Do miasta regularnie zgłaszali się rzekomi spadkobiercy, których roszczenia były traktowane jako oczywiście bezzasadne dzięki wnikliwości lokatorów weryfikujących, kto mógł być spadkobiercą po byłych właścicielach. Ci sami mieszkańcy zostali z niej wykwaterowani na czas remontu, do którego, jak widzimy, nigdy nie doszło. Jeśli kamienica zostanie sprzedana, z pewnością nigdy tam nie wrócą. Przez lata pokolenia lokatorów dbały o mieszkania jak o swoje własne, instalując w nich piece, samodzielnie wymieniając instalację wodną i elektryczną, remontując zabytkowe intarsjowane parkiety.
Po czwarte uderza fakt, że wiedząc, jak niewiele budynków przedwojennych ocalało w Warszawie, najpierw radni Platformy Obywatelskiej, a teraz Rafał Trzaskowski chcą nas, mieszkańców, pozbawić dziedzictwa naszego miasta uratowanego staraniem i ciężką pracą warszawiaków. Należy podkreślić – raz sprzedanej kamienicy, miasto najpewniej już NIGDY nie odzyska. Śródmieście i tak jest dzielnicą szczególnie ciężko doświadczoną przez lata reprywatyzacji, kiedy miasto pozbywało się całych kwartałów budynków – kontynuacja tego trendu jest fatalną decyzją.
i wreszcie po piąte wyludnianie się Śródmieścia to marnowanie pracy wielu pokoleń warszawiaków, którzy stworzyli dzielnicę wygodną do życia, z usługami publicznymi na każdym kroku, ośrodkami kultury i edukacji, to właśnie w Śródmieściu oferta dla mieszkańców jest jedną z najlepszych. Wieloletnie starania i nakłady finansowe, aby mieszkańcom Śródmieścia żyło się dobrze nie są wystarczającym argumentem. Kryzys mieszkaniowy trwa w najlepsze, a młodzi warszawiacy są zmuszeni do mieszkania z rodzicami w wieku 30. lat lub kupno mieszkania w peryferyjnych dzielnicach, gdzie brakuje żłobków przedszkoli i szkół, podczas gdy w Śródmieściu czekają wolne miejsca placówkach edukacyjnych.
w końcu, zarządzenie o sprzedaży nieruchomości jest po prostu nielegalne – na temat sprzedaży nie wypowiedziała się jeszcze Rada Miasta.
Jakie są alternatywy?
Po pierwsze, miasto mogłoby po prostu wyremontować kamienicę. Takie były pierwotne deklaracje miasta, a wysiedleni z budynku lokatorzy byli zapewniani, że za rok-dwa będą mogli wrócić do swoich mieszkań. Szacowany koszt to ok. 40 mln zł. Należy zadać pytanie czemu miasto tak długo zwlekało z remontem, aż w końcu zdecydowało się na prywatyzację? Podejście warszawskiej PO do nieruchomości miejskich trudno nie nazwać inaczej niż programowym porzucaniem. Przypomnijmy – z naszych informacji wynika, w zarządzie miasta znajduje się ok. 10 tys. niezamieszkałych mieszkań, spośród których gros stanowią lokale w przedwojennych kamienicach.
Obecnie nieruchomości to najpewniejsza inwestycja, najbardziej pewna lokata kapitału, wiedzą o tym wszyscy, łącznie z tymi, którzy żyją z przyznawania kredytów, jak i ze spekulacji na rynku nieruchomości, tymczasem warszawski ratusz wydaje się o tym nie wiedzieć. Czy radni PO oraz sam prezydent mentalnie pozostają w latach 90. gdy w ramach hurra optymizmu wyprzedawano majątek PUBLICZNY lekką ręką niczym starą koszulę na Vinted. W ostateczności przy rynkowej cenie mieszkań wynoszącej 25 tys. zł za metr kwadratowy nieruchomość mogłaby zostać sprzedana nie za 30 mln zł, lecz za 100 mln zł. Zysk można by przeznaczyć na budowę mieszkań na wynajem.
Można też sprzedać część udziałów mieszkań i lokali usługowych w kamienicy i wyremontować pozostałe lokale za pieniądze od dewelopera. Albo zrobić bazowy remont i dać „mieszkania za remont”.
Opcji jest wiele. Ale każda z nich jest lepsza niż sprzedawanie całej kamienicy i oddawanie całości w ręce deweloperów.
PS
Przywoływany w wielu dyskusjach argument o tym, że środki ze sprzedaży nieruchomości zostaną przeznaczone na budowę nowych lokali komunalnych na obrzeżach miasta, jest czysto teoretyczny – w praktyce środki ze sprzedaży nieruchomości są przeznaczane na najróżniejsze cele na poziomie dzielnic i miasta, ale nie na budowę nowych mieszkań.
Autorami tekstu są Barbara Jędrzejczyk i Mikołaj Paja
—
Razem możemy więcej!
Dołącz do nas: https://miastojestnasze.org/dolacz-do-nas/
Wesprzyj: https://miastojestnasze.org/wspieraj-mj