Cięcia komunikacji publicznej w Warszawie

Tramwaje  Transport publiczny  6 września 2021
W parkach, lasach i ogrodach widać już jesienny rozkład. Najwyższa pora by zagościł również na przystankach.
Cięcia komunikacji publicznej w Warszawie

W pierwsze dni września Warszawę zalały korki, jakich nie widziano w mieście chyba od czasu zamknięcia po pożarze Mostu Łazienkowskiego. Pandemia póki co w odwrocie, praca zdalna jest stopniowo wycofywana. Szkoły wróciły do normalnego funkcjonowania. Dochodzą jeszcze uciążliwe remonty, jak choćby tunel przy dworcu Zachodnim, czy zbliżająca się wielkimi krokami odbudowa estakad nad parkiem Agrykola.

Co na to władze Warszawy, ZTM i jego dyrektorka Katarzyna Strzegowska? W czerwcu według słów pani Dyrektor było tylko ok. 63% pasażerów z czasów przedpandemicznych, więc nie ma potrzeby i uzasadnienia do przywracania podstawowych rozkładów jazdy.
Czy to słuszna polityka? NIE

Tłumaczymy Dyrektor ZTM Katarzynie Strzegockiej dlaczego:

1. Czerwiec od zawsze był okresem, kiedy napełnienie pojazdów komunikacji miejskiej poza wakacjami było najmniejsze. W tym czasie np. do szkół nie uczęszczają już maturzyści (niby jeden rocznik, ale kilka punktów procentowych napełnienia to jest). Biorąc pod uwagę trendy okołocovidowe, było oczywistym, że we wrześniu liczba pasażerów musi być większa niż trzy miesiące temu.

2. 63% pasażerów z czerwca tego roku w rozkładach obciętych o 20% (a taki jest poziom cięć na sieci tramwajowej), daje zapełnienie na poziomie daje zapełnienie na poziomie 79%. To już jest tłok.

3. Może pani dyrektor Strzegowska tego nie wie od swoich współpracowników, ale 100% zapełnienia w pojazdach komunikacji miejskiej według statystyk ZTM oznacza absolutny brak miejsca – nawet stojącego! – w pojeździe i jazdę na tzw. „glonojada”. Jeżeli to jest standard, do którego pani Dyrektor chce dążyć, to gratulujemy i proponujemy zająć się przewozami ziemniaków. Przez pasażerów już zapełnienie na poziomie 80% jest odbierane jako ogromny tłok.

4. Logika prezentowana przez panią dyrektor Strzegowską żywcem przypomina logikę kolejarzy sprzed ćwierćwiecza, którą znakomicie w swojej książce „Ostre cięcie” opisał Karol Trammer. Nie ma wystarczająco dużo pasażerów, to zredukujemy liczbę połączeń i poprawią się statystyki, a Excel znów się zaświeci na zielono. Wtedy to nie zadziałało. Teraz też nie zadziała.

5. Jak sama pani dyrektor zauważyła, spadek przychodów z biletów jest proporcjonalnie mniejszy niż liczby pasażerów, a struktura sprzedaży przechyliła się na korzyść biletów krótkookresowych. Co to oznacza? Że jest istotna grupa osób, która przestała korzystać z komunikacji miejskiej na co dzień, ale wciąż chce z niej korzystać okazjonalnie. Tylko żeby te osoby chciały skorzystać czasami z komunikacji miejskiej muszą mieć atrakcyjną kontrofertę dla samochodu. Czy rzadsze kursy o równie wysokim zapełnieniu, co przed pandemią zachęcą kogokolwiek do odrzucenia opcji jazdy samochodem? Śmiemy wątpić.

6. Polityka cięcia rozkładów jazdy sama w sobie jest kuriozalna, ale ZTM tę kuriozalność podbija doborem linii, których cięcia dotykają. We wszystkich projektach zmian przygotowywanych przez ZTM zachwalany jest model krótkich i częstych linii z wygodnymi przesiadkami. Tak, zgadzamy się, ten kierunek jest słuszny. Ale trzeba być konsekwentnym. Nie można opowiadać w wywiadach, że model dowozu Kamionka do stacji Stadion liniami 102202 będzie dobry, bo sprawdza się na Gocławiu w przypadku linii E-1, a jednocześnie na tej znakomicie pracującej linii utrzymywać rozkładu wakacyjnego. I w metrze też. Czas przesiadki jest częścią czasu podróży. A czas przesiadki to nie tylko czas przejścia z jednego przystanku na drugi, ale także czas oczekiwania na kolejny pojazd. A niestety cięcia wakacyjne dotknęły linii najczęściej kursujących – metra, tramwajów, najczęściej kursujących linii autobusowych takich jak 523.

Rozkład jazdy to oferta

Oferta musi być dla klienta na tyle atrakcyjna, by chciał z niej skorzystać. Na rozkład jazdy nie można patrzeć tylko przez pryzmat ponoszonych kosztów, nie w pełni wypełnionych pojazdów jeżdżących po mieście i zmniejszonych przychodów. Na rozkład jazdy trzeba patrzeć jak na reklamę – ma przyciągać potencjalnego klienta-pasażera. A luzy w pojazdach mają stanowić inwestycję, by kolejne osoby chciały wybrać komunikację miejską zamiast samochodów. Kraków to zrozumiał i podstawowe rozkłady jazdy przywrócił w dużej części już od 16.08. Naprawdę Warszawa na koniec wakacji nie musi czekać do końca września.

Rzecznik ZTM udaje, że gasi pożar

W artykule Stołecznej jest mowa o tym, że będzie zasilenie 523 dodatkowymi autobusami. Czyżby jednak brak powrotu podstawowego rozkładu był błędem? Nie myślcie sobie, że wraca podstawowy rozkład, choć liczba brygad będzie się zgadzać. ZTM uruchomi cztery tzw. wtyczki, czyli dodatkowe brygady kursujące pomiędzy tymi podstawowymi. Czyli pasażerowie czterech kursów odczują ulgę. Dla pozostałych 80% kursów nie zmieni się nic.

Na koniec warto przypomnieć słowa Prezydenta Rafała Trzaskowskiego:

Polecamy prezydentowi Trzaskowskiemu i dyrektor Strzegockiej podróże do pracy komunikacją publiczną i sprawdzenie jak wakacyjny rozkład wygląda w praktyce. 

Jeśli chcemy w Warszawie mieć lepszą jakość powietrza, jeśli chcemy, by ludzie nie tracili w korkach życia, muszą mieć odpowiednią ofertę komunikacji zbiorowej. To powinien być dziś priorytet, dlatego apelujemy, by zrezygnować z wakacyjnych rozkładów jazdy, które są tak naprawdę zakamuflowanymi cięciami w komunikacji miejskiej.

Udostępnij