Przed otwarciem MSN. Przyglądamy się i pytamy.

Kultura  Śródmieście  8 października 2024

Wielkimi krokami zbliża się wyczekiwany moment otwarcia nowej siedziby Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, zaplanowany na 25 października 2024 roku. Przy tej okazji pokusiliśmy się o przybliżenie historii, obecnej sytuacji oraz warszawskiego i ogólnopolskiego kontekstu tej instytucji.

Przed otwarciem MSN. Przyglądamy się i pytamy.

Od początku 

Jak czytamy na portalu miejskim: Muzeum Sztuki Nowoczesnej (MSN) w Warszawie zostało formalnie utworzone przez Ministra Kultury zarządzeniem nr 6 z dnia 29 kwietnia 2005 r. jako państwowa instytucja kultury. Powołano je do życia jednak także dzięki porozumieniu ówczesnego Prezydenta m.st. Warszawy Lecha Kaczyńskiego i ówczesnego Ministra Kultury Waldemara Dąbrowskiego. Następnie, na mocy umowy zawartej w 2006 roku, muzeum zostało instytucją współprowadzoną z Miastem Stołecznym Warszawą. Zgodnie z umową, MKiDN finansowało i nadzorowało jego bieżącą działalność, zaś władze stolicy miały zapewnić tymczasową siedzibę oraz odpowiadać za wybudowanie przyszłego gmachu muzeum. 

Pierwszym dyrektorem placówki był Tadeusz Zielniewicz, który pełnił tę funkcję do 2007 roku. Po nim nominację – bez przeprowadzenia konkursu na to stanowisko, pierwszą z kilku takich w kolejnych latach – od Kazimierza Michała Ujazdowskiego, Ministra w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, otrzymała Joanna Mytkowska, która w momencie obejmowania stanowiska nie miała doświadczenia w prowadzeniu żadnej instytucji publicznej (co od dawna jest wymogiem koniecznym w konkursach na kierownicze stanowiska rozpisywanych przez MKiDN). 3 marca 2023 roku Dyrektor Biura Kultury m.st. Warszawy Artur Jóźwik ogłosił, że kontrakt Joanny Mytkowskiej na kierowanie MSN-em został przedłużony na kolejne 7 lat w trybie bezkonkursowym (czyli obecna dyrektorka w ciągu tych 17 lat nigdy nie brała udziału w żadnym postępowaniu konkursowym!). Joanna Mytkowska pokieruje zatem instytucją  do 28 lutego 2030 roku. Podkreślmy – będą to w sumie 23 lata jednej osoby na najwyższym stanowisku kierowniczym w strategicznej i najdroższej pod względem inwestycji instytucji kultury w Warszawie, która objęła tę funkcję bez wcześniejszego doświadczenia w zarządzaniu, bez żadnej formalnej procedury konkursowej zarówno ze strony MKiDN, jak i Miasta st. Warszawa. Nie jest to wyjątek w warszawskich instytucjach kulturalnych – wystarczy przywołać przykład  Macieja Englerta, który „panował” w teatrze Współczesnym przez 43 lata. Inne instytucje, co prawda nadzorowane przez MKiDN, także mają swoją historię bezkonkursowych nominacji, jednak jest to temat zbyt obszerny na ten tekst.

 

Korzenie, powiązania i pomieszania

Joanna Mytkowska jest historyczką sztuki, która na początku swojej kariery, w latach 90., była związana z Galerią Foksal – publiczną galerią sztuki założoną w 1966 roku. Galeria Foksal w latach 70. była jedną z najbardziej znanych galerii sztuki współczesnej w kraju i za granicą. W połowie lat 90 została powołana Fundacja Galerii Foksal, mająca wspierać Galerię Foksal. Przełom w działalności Fundacji nastąpił w 2001 roku, kiedy prezesem Fundacji Galerii Foksal przy Galerii Foksal przy ul. Foksal 1/4, został Andrzej Przywara (prywatnie partner życiowy Joanny Mytkowskiej). Wraz z nowym prezesem zaszły zmiany w statucie Fundacji – odtąd miała ona wspierać nie tyle Galerię Foksal, ale… Fundację i jej działalność. Oficjalnym powodem rozłamu było włączenie Galerii Foksal w struktury Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki. Fundacja rozpoczęła samodzielną komercyjną działalność, skrzętnie korzystając z nowo otwartych możliwości dla sztuki polskiej na rynku międzynarodowym, działając pod szyldem publicznej instytucji Galerii Foksal, marki wyrobionej poza granicami Polski przez galerię publiczną w ciągu 35 lat. FGF z powodzeniem działa do dziś – to jeden z najbardziej wpływowych komercyjnych podmiotów polskiego świata sztuki. Trudno określić, kto tworzy narrację o najważniejszych postaciach i wydarzeniach polskiej sceny artystycznej, bo artyści reprezentowani przez FGF są zadziwiająco chętnie wystawiani w MSN (wystarczy prześledzić program instytucji od 2007 roku), a ich prace znajdują się w kolekcji muzeum. Obecność w kolekcji instytucjonalnej niesie za sobą nie tylko prestiż i kapitał symboliczny, ale też finansowy – przekłada się na atrakcyjność sprzedażową. Szerokim echem odbiła się w warszawskim środowisku artystycznym wystawa dotycząca działalności Anki Ptaszkowskiej organizowana w MSN. Ptaszkowska jest wdową po Edwardzie Krasińskim, blisko związaną niegdyś zarówno z Galerią Foksal, jak i z Fundacją Galerii Foksal, osobą dysponującą pracami artystów, których reprezentuje i sprzedaje komercyjnie FGF. 

To jeden z przykładów tzw. niebezpiecznych związków w polskim obiegu sztuki współczesnej. Mówiąc prościej – artysta zarabia najwięcej, kiedy jego prace są wystawiane w instytucjach publicznych i to nie dlatego, że te płacą krocie za możliwość prezentacji dzieł (bo tyle nie płacą). Chodzi o tzw. kapitał symboliczny, prestiż budowany  dzięki wydarzeniom, które wchodzą do kanonu muzealnego. Publiczna funkcja dyrektorki MSN, pełniona nieprzerwanie od 17 lat przez Joannę Mytkowską, prywatnie życiową partnerkę Prezesa Fundacji Galerii Foksal, Andrzeja Przywary, może wpływać na rynkową wartość „umuzealnianych” artystów, reprezentowanych przez jego prywatną galerię. Tego typu zjawisko w Europie Zachodniej nazywane jest „konfliktem interesów”. Ciekawe, czy Współ Kongres Kultury, planowany na początek listopada, poświęci któryś z paneli przestrzeganiu zasad etycznych przez kadrę zarządzającą publicznych instytucji kultury (przypomnijmy, że jedną z inicjatorek wydarzenia jest Joanna Mytkowska).

Nie mamy tutaj zamiaru kwestionować jakości programu i działalności wystawienniczej MSN, chociaż zastanawia, że jak na instytucję, która od lat zatrudnia na etacie te same osoby kuratorskie (rekordziści są w muzeum dłużej niż sama dyrektorka) i ma bodaj najwięcej kuratorów ze wszystkich warszawskich muzeów, zaskakująco często prezentuje gotowe wystawy zagranicznych partnerów m.in. rosyjskiego Garage’u czy realizuje koncepcje zewnętrznych kuratorów i badaczy (archiwum wystaw dostępne na stronie muzeum). Chodzi raczej o zwrócenie uwagi na konflikt interesów i specyficznie pojęte partnerstwo publiczno-prywatne, czyli niebezpieczeństwo tworzenia zamkniętego obiegu sztuki.

Warto dodać, że mechanizm podnoszenia wartości prac artystów i artystek poprzez ekspozycję w instytucji publicznej funkcjonuje na całym świecie. To dobrze, że publiczne galerie, centra sztuki i muzea są na tym polu autorytetem. Jednak tym większego znaczenia nabiera transparentność ich działań, chociażby przez wybór ich władz w drodze publicznego i jawnego konkursu, z zachowaniem kadencyjności. Inaczej publiczne instytucje kultury stają się udzielnymi księstwami określonych osób i środowisk, co z tak postulowaną przez inicjatorki i inicjatorów wspomnianego WspółKongresu demokratyzacją kultury ma niewiele wspólnego.

Pod skrzydłami Ratusza. Budżet z gumy

Od 1 stycznia 2023 roku, na mocy uchwały Rady Warszawy, wyłącznym organizatorem i mecenasem placówki jest Miasto Stołeczne Warszawa. I tak: zakładany budżet, który miał pokryć koszty wybudowania gmachu wg projektu nowojorskiej pracowni Thomas Phifer and Partners, to wg umowy 416 mln zł. Jednak były to szacunki z 2019 roku, czyli sprzed pandemii i pełnoskalowej inwazji na Ukrainę. Z dostępnych dzisiaj źródeł wiemy już, że budżet inwestycji przekroczył 640 mln. I wciąż rośnie. Jaki będzie jej ostateczny koszt, będziemy mogli dowiedzieć się zapewne już po otwarciu, czyli dopiero pod koniec 2024 roku, a może nawet dopiero na początku 2025 roku, kiedy placówka połowicznie wróci pod skrzydła MKiDN.

W nowym budynku powiększy się też zespół pracowniczek i pracowników muzeum – nowa przestrzeń daje nareszcie możliwość znacznego rozszerzenia ograniczonej dotąd działalności. Z ankiet przeprowadzonych przez Komisje Zakładowe OZZ Inicjatywy Pracowniczej w warszawskich muzeach i jawnych dokumentów instytucji wynika, że kuratorzy oraz dyrekcja MSN zarabiają znacznie więcej niż ich koledzy i koleżanki na tych samych stanowiskach w innych warszawskich instytucjach kultury. A całkiem niedawno, bo 22 lipca br., zakończył się wreszcie spór zbiorowy, rozpoczęty przez działającą w muzeum Komisję Zakładową OZZ Inicjatywy Pracowniczej, którego celem było wywalczenie podwyżek dla etatowej załogi Muzeum (osób niekuratorskich i niższego szczebla pracowniczek i pracowników). Udało się podpisać porozumienie mediacyjne, gwarantujące rozłożony w czasie wzrost płac. To duży sukces osób pracowniczych, słusznie upominających się o swoje prawa. W skrócie: łączne koszty wynagrodzeń będą już inną pozycją w ogólnym budżecie placówki.

Sam budynek, dopieszczony projektowo i (oby) wykonawczo, nie był, niestety, pomyślany jako „zielony”, co jest straconą szansą w dobie kryzysu klimatycznego. Zapewne będzie miał fantastyczne zalety wizualne (choć dyskusja mieszkańców Warszawy czy budynek to „hit”, czy „kit” była niezwykle ożywiona) i ma realną szansę stać się miejscem kultowym, natomiast może okazać się pożeraczem energii, zarówno zimą, jak i latem. Czy w „nieekologicznym” budynku będą odbywały się narady o ekologii w sztuce i zrównoważonym rozwoju? Temat zielonych instytucji kultury w Polsce, a muzeów w szczególności, dopiero raczkuje.

Jakie będą miesięczne koszty utrzymania samej siedziby? Sum, które zapewnią bezproblemowe funkcjonowanie placówki, chyba jeszcze nie zna nikt. Jedynie budżet publiczny potrafi udźwignąć takie kwoty. 

O ekologii nie zapomniano natomiast w pierwszym konkursie na klubokawiarnię w budynku MSN. Jednym z jego wymogów była „ambitna kuchnia, uwzględniająca proekologiczne i fairtradowe trendy we współczesnej gastronomii”. Oprócz tego należało również przedstawić program planowanych spotkań, warsztatów i koncertów. Mimo wyłonienia zwycięskiej oferty konkurs w lutym 2024 z niejasnych powodów unieważniono.

Powrót. Muzeum Wspólne

Na szczęście obawa, że miejski budżet nie podoła wykarmieniu wszystkich instytucji kultury, które są na jego garnuszku (m.in. teatry, w tym finansowanie kolejnej – zaraz obok muzeum – budowy tj. TR Warszawa; inne miejskie muzea, biblioteki) od 1 stycznia 2025 stanie się nieaktualna. Gros kosztów prowadzenia MSN weźmie na siebie Ministerstwo Kultury, czyli de facto polski podatnik. Skoro tyle czasu i środków już włożono w monumentalny, może lekko przeskalowany, budynek, to dobrze byłoby z niego maksymalnie korzystać. Póki co, miasto nie ma niestety zbyt bogatej oferty dla artystów, tj. w Warszawie praktycznie nie ma pracowni na tani wynajem, program rezydencji artystycznych ledwie zarysowuje się na horyzoncie (w MSN na razie był jeden – dla artystów z Ukrainy, z kolei program rezydencji od lat prowadzi U-jazdowski). Czy okaże się więc, że mamy w Warszawie muzeum-ikonę, ale miasto niekoniecznie jest zainteresowane tym, żeby tworzyć przyjazny klimat dla artystów i artystek tworzących w Warszawie na co dzień? Do tej pory MSN nie był przesadnie skupiony na wzmocnieniu lokalnego środowiska artystycznego Warszawy i okolic – czy jest tak nadal?

Czy coś tu zmieni pomysł „Muzeum wspólnego”, czyli narad obywatelskich z udziałem stołecznych artystów i artystek? Tego jeszcze nie wiemy. „Muzeum wspólne” to proces przygotowywany przez Fundację Stocznia, zajmującą się innowacjami społecznymi. W założeniu ma to być narzędzie ułatwiające współdecydowanie o ofercie Muzeum, do którego zaproszone zostaną osoby artystyczne wyłonione w losowaniu. Zaplanowane narady odbyły się we wrześniu. Ciekawi jesteśmy wniosków, obserwacji i postulatów.

Ratuszu, dokąd zmierzasz?

Nie ma wątpliwości, że potrzebujemy nowego spojrzenia ratusza na politykę kulturalną miasta. Nawet jeśli pozbywa się głównego ciężaru, tj. samodzielnego utrzymywania MSN, to dalej pozostaje formalnie jego współorganizatorem. Mieszkankom i mieszkańcom miasta potrzeba czegoś więcej niż budowy kosztownych gmachów nowych instytucji. Przede wszystkim, potrzebujemy placówki, która będzie miastotwórcza, czyli tworząca więzi w społeczności lokalnej i otoczeniu, a nie tylko skupionej na zagranicy.

Warto przypomnieć, że większość polskich i warszawskich artystów nie jest reprezentowanych przez galerie prywatne. Należy szczególną uwagę skupić na scenie poza komercyjnym obiegiem sztuki warszawskiej. Dać szansę tym, którzy tworzą, ale nie są reprezentowani przez prywatnych galerzystów. Zajmowanie się sceną niezależną polskiej sztuki współczesnej, jak miało to miejsce w te wakacje w Parku Rzeźby na Bródnie, nie powinno kończyć się opracowaniem spisu, ale zaproszeniem zarówno inicjatyw, jak i osób artystycznych do wystaw i projektów w nowym budynku, a nie wyłącznie pod chmurką.

Jakiego muzeum potrzebujemy?

Nowoczesne muzeum powinno nie tylko czasem dawać salę, ale być aktywnym uczestnikiem dyskusji nt. aktualnych problemów społecznych, trzymać rękę na pulsie wyzwań współczesności. Podejmować kwestie ekologii, wykluczenia czy nierówności, w tym kwestię prekariatu w kulturze, tj. niskich wynagrodzeń dla pracowników kultury, artystów (zwanych robotnikami sztuki) i braku zabezpieczeń socjalnych dla większości osób tworzących sztukę. Zamiast haseł, potrzebujemy tu konkretów, szczerego zaangażowania się w te trudne dla polskiego środowiska sztuki tematy. Te oczekiwania wobec muzeum są o tyle zasadne, że jest ono dysponentem bardzo konkretnych funduszy na budowanie swojego programu i zapewnianie widoczności tym, którzy funkcjonują poza salonami Warszawy. Tak jak najpiękniejsze drzewa nie rosną na pustyni, tak i wybitne zjawiska w sztuce nie pojawiają się bez „ekosystemu sztuki”, bez jego świadomego i systemowego instytucjonalnego wsparcia.

Ważne jest też pytanie: jaka ma być ostatecznie rola MSN na kulturalnej mapie miasta? W niewielkiej odległości od MSN mieszczą się Zachęta Narodowa Galeria Sztuki i U-jazdowski (Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski), które już pełnią funkcję narodowych galerii i centrów sztuki. CSW znane jest ze swojego programu rezydencji i skoncentrowaniu na nowych zjawiskach i eksperymentach w sztuce, a Zachęta od lat trzyma rękę na pulsie najważniejszych trendów w sztuce i przemian społecznych. W Warszawie mamy już wystarczająco silną centralizację oferty kulturalnej. Zarówno tej publicznej, jak i galerii prywatnych. Czym ma być wobec tego MSN, finansowane, póki co, z miejskich pieniędzy, a w perspektywie kilku miesięcy również ogólnopolskich? Jaka jest odpowiedzialność Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie wobec osób artystycznych mieszkających w stolicy i wobec samych mieszkanek i mieszkańców naszego miasta? W wywiadzie, którego dyrektor Mytkowska udzieliła Wojciechowi Szotowi dla „Gazety Wyborczej” wybrzmiewają różne perspektywy krytyczne, natomiast niekoniecznie widać, czym w zasadzie miałoby się MSN odróżniać od innych instytucji, dłużej działających w stolicy. I jak  się sytuować nie tylko na mapie Warszawy, ale i Polski. W Krakowie jest już MOCAK, w Toruniu CSW Znaki Czasu, a w Gdańsku niedawno otwarty NOMUS. Wszystkie, przynajmniej deklaratywnie, starają się dbać o lokalny ekosystem sztuki, co najbardziej widoczne jest w przypadku gdańskiego NOMUSA, który prowadzi politykę zakupową prac ważnych z punktu widzenia Trójmiasta, często tworzonych przez trójmiejskich artystów.

Zgoda, co dwa lata odbywa się festiwal „Warszawa w budowie” (którego ostatnią edycję współtworzyło m.in. Miasto Jest Nasze), ale opiekę organizatorsko-kuratorską sprawuje tu też Muzeum Warszawy. Impreza gromadzi określoną publiczność, zapewne nieco inną niż na co dzień i na pewno jest ukłonem w stronę lokalności. Doceniamy to. Czy wyczerpuje to jednak zadania warszawskiego muzeum wobec najbliższego otoczenia? Czujemy niedosyt.

Wielkie otwarcie

Warto podkreślić, że wyczekiwane otwarcie Muzeum odbędzie się bez wystawy! To ewenement. Nowa jakość we współczesnym muzealnictwie. Będą za to wydarzenia, na które zorganizowano m.in. otwarte nabory (z których jeden miał termin zgłoszeń do 22 września, jakoś tak na ostatnią chwilę). Dostaniemy zatem, jak się wydaje, huczne otwarcie robione rękami osób mających akurat czas, by wypełniać formularze zgłoszeń, opisywać projekty i błyskawicznie je przygotować i zrealizować dla publicznego muzeum. Za co odpowiedzialni są więc zatrudnieni tak licznie w instytucji kuratorzy? Czy przez ostatnie lata nie mieli wystarczająco wiele czasu, aby przygotować program na otwarcie muzeum, zwłaszcza, że data otwarcia i tak kilka razy była już przekładana? Pozostaje też zadać podstawowe pytanie: czy Muzeum dysponuje kolekcją, która mogłaby wypełnić przestrzeń wystawy stałej? Ta ukaże się oczom publiczności dopiero 21 lutego 2025 roku. Instytucja istnieje, przypomnijmy, od 2005 roku.

Zastanawia nas też fakt, że na portalu Pracuj w kulturze 9 września 2024 roku ukazały się 2 ogłoszenia o naborze na stanowiska dyrektorskie w MSN: na zastępcę/zastępczynię Dyrektorki ds. Operacyjnych oraz na zastępcę/zastępczynię Dyrektorki ds. Infrastruktury. Dlaczego na miesiąc przed zapowiadanym hucznym otwarciem Muzeum szuka nowych dyrektorów? Na dzisiaj wiadomo też o planowanym odejściu kolejnych osób – dwie startują w konkursie na dyrektora Zachęty (z czego jedna jest wciąż zastępczynią dyrektorki ds. programowych).

Sektor w kryzysie 

Wydaje się, że wraz z nowym gmachem jest szansa na nowe otwarcie, też jeśli chodzi o standardy pracy. Trudno nie zauważyć, że sektor publicznych instytucji kultury jest w kryzysie. Nadużycia, często trudne do udowodnienia w świetle obowiązujących w instytucjach regulaminów, przy braku jasnych zasad i regulacji, wydają się być ogromne. Patrząc na popularność opublikowanej na FB listy „alternatywnych tematów paneli, warsztatów i dyskusji” na zbliżający się Współkongres Kultury (link do posta Aliny Czyżewskiej- https://www.facebook.com/share/p/i6G4oR4REN32cqdU/?mibextid=WC7FNe), który zaczęła opracowywać była pracownica MSN, Kacha Szaniawska, a osoby zatrudnione (obecnie lub w przeszłości) w innych publicznych instytucjach kultury uzupełniały o kolejne mrożące krew w żyłach punkty, wskazujące na wieloletnie patologie w funkcjonowaniu instytucji, widzimy potężny wybuch frustracji, który trudno bagatelizować. Potrzebujemy nie tyle, często zresztą pustych, zapisów o „dobrych praktykach”, polityce antymobbingowej i innych deklaracji dobrej woli, co realnej chęci i prób zmiany tego, co dziś nie działa. Chowanie głowy w piasek, środowiskowa hipokryzja, konformizm i oportunizm to od lat sprawdzające się strategie na „trwanie”, ale niszczą one polską kulturę, czyniąc ją wrogą i wykluczającą. Naprawdę, czas na zmiany.  Nie bójmy się oczekiwać od „Muzeum wspólnego” reakcji na wyzwania w nowoczesny sposób, tj. więcej prawdziwego dialogu, więcej szczerego zainteresowania problemami robotników sztuki, więcej przejrzystości i demokracji, więcej odpowiedzialności i szacunku, także, a może przede wszystkim, za osoby pracownicze wewnątrz własnej organizacji.

Wielogłos?

Projektant Muzeum, Thomas Phifer, w wywiadzie udzielonym Michałowi Wojtczukowi (Gazeta Wyborcza, 21.04.2024) powiedział: „Ta instytucja, to muzeum ma być głosem Warszawy, głosem współczesnej Polski”. Z zainteresowaniem będziemy obserwować, jak MSN będzie odpowiadać na wyzwania zmieniającego się świata, ale przede wszystkim Warszawy i jej mieszkańców, dla których ta instytucja przecież powstała.

Udostępnij