Kultura niezależna i jej szorstkie relacje z Ratuszem
Warszawa kulturą stoi. Dzieje się tu dużo, oferta jest różnorodna, nie zawsze o dostępności kultury decyduje zasobność portfela. Skoro jest tak dobrze, to czemu….nie jest?
W tekście chcemy przyjrzeć się inicjatywom i instytucjom, na których funkcjonowanie wpływ miało, ma, lub mogło mieć miasto (pomijamy innych organizatorów, czyli Marszałka i Ministerstwo).
Na początek trochę historii. 2012 rok. Żoliborz, Squat Elba. Pustostan przy ul. Elbląskiej od czterech lat jest przestrzenią dla kultury alternatywnej. Maciej Szajkowski z Kapeli ze Wsi Warszawa tak wypowiada się o tym miejscu: “Elba ma ogromne osiągnięcia na polu muzycznym. Zorganizowała więcej otwartych, darmowych koncertów niż wszystkie warszawskie domy kultury razem wzięte”. Ówczesna prezydent m.st. Warszawy, Hanna Gronkiewicz-Waltz ma inne zdanie: “squaty to miejsca niebezpieczne, ponieważ jego mieszkańcy piją, palą papierosy i od tego robi się pożar”.
Squattersi zajęli pusty budynek w porozumieniu z właścicielem. Po czterech latach spółka Stora Enso wynajęła firmę ochroniarską i próbowała, bez wcześniejszego uprzedzenia, wyrzucić lokatorów. Squattersi ostatecznie opuścili Elbę (nikt nie negował prawa właściciela do zarządzania nieruchomością). Miasto miało wspierać poszukiwania nowego lokum dla Elby… Nie udało się.
Rok 2023. Wola (na granicy z Żoliborzem), ul. Burakowska. Pogłos. Istniejący od 2016 roku klub jest prężnie działającą muzyczną sceną alternatywną, miejscem otwartym i różnorodnym. Nie zniszczyły go nawet trudne lata pandemii. Niestety, należąca do miasta działka na której stoi, kusi, aby ją zabudować czymś dużo bardziej dochodowym od kultury (a jak zmierzyć dochód w postaci wspaniałych spotkań, dobrych koncertów, niezwykłej atmosfery….?). Właściciel terenu wyburza budynek i zachęca deweloperów do inwestycji (działka oferowana jest na targach deweloperskich Expo Real 2022 w Monachium). Przytaczamy fragment pożegnania z fanpage klubu: “Kiedy w 2016 roku przywróciliśmy życie w obdrapany budynek, (…) mieliśmy wrażenie, że jest w mieście miejsce dla tego typu inicjatyw. Niestety od momentu jego zburzenia wiemy, że w dzisiejszej Warszawie coraz ciężej jest prowadzić działalność nienastawioną tylko na zysk. Biznes kierowany sercem, który ma na celu promowanie kultury niezależnej oraz rozwój lokalnej społeczności. Taki sam los podzieliła nasza letnia miejscówka nad Wisłą – Fala. Dotarliśmy do ściany. Miasto kreuje swój wizerunek jako otwarte i przyjazne, lecz niestety prawda jest zupełnie inna. Dla oddolnych, niezależnych inicjatyw, niedysponujących dużym kapitałem, warunki utrzymania się są bardzo trudne.” Urząd m.st. Warszawy nie pomógł w znalezieniu innej przestrzeni dla klubu (przypomnijmy, że w latach 2022-2023, czyli w momencie, kiedy Pogłos najmocniej walczył o byt, w Warszawie panuje Rafał Trzaskowski, szefową Biura Kultury jest Aldona Machnowska-Góra).
Przeskoczymy w inną lokalizację: samo centrum, ul. Mokotowska 29a, 31 sierpnia 2022 oficjalnie przestaje funkcjonować Biennale Warszawa [BW]. Powołana do życia w 2017 roku, miejska instytucja w swoim statucie ma łączenie różnych dyscyplin: czerpie ze świata sztuki, nauki, środowisk organizacji pozarządowych, aktywizmu społecznego. Brzmi świetnie – niezależny think tank, wypracowujący nowe idee i badający, czym jest demokracja dzisiaj. Na stronie BW czytamy: “Idea biennale opiera się na założeniu, że kultura i sztuka odgrywają kluczową rolę w budowaniu nowoczesnego, tolerancyjnego, krytycznego społeczeństwa, działającego w poszanowaniu demokracji i wolności obywatelskich, wielości poglądów, religii, orientacji seksualnych, pochodzenia.” Biennale świadomie nie skupiało się na produkcji znakomitych eventów, za to wypracowywało budowanie relacji, poszerzanie wiedzy, stawiając pytania o to, czy jedyną rolą kultury jest produkowanie premier i wernisaży (wytworzyć, zjeść, zapomnieć i czekać na kolejną nowość). Działalność instytucji zbiera znakomite recenzje, uznanie w środowisku sztuki, przyciąga publiczność. Szefują mu znakomicie, mający teatralne korzenie, Paweł Wodziński i Bartosz Frąckowiak.
Rada Miasta, na wniosek prezydenta i Biura Kultury, przyjęła 18 listopada 2021 roku uchwałę o zmianie statutu i nazwy Biennale na Warszawskie Obserwatorium Kultury, czyli w praktyce jego likwidację. Obyło się bez głośnych protestów, bez burzy w prasie i mediach. W petycji próbującej powstrzymać ten ruch, którą podpisało znaczne grono osób ze świata kultury i nauki, pojawiło się następujące sformułowanie: “[l]ikwidacja Biennale udowadnia, że politycy i polityczki kierują się nie wizją, lojalnością czy wspólnymi wartościami, a jedynie polityczną kalkulacją albo zwykłą bezmyślnością.” Nie wiadomo, co było bezpośrednią przyczyną decyzji o uchwaleniu zmian (nie sygnalizowano niegospodarności w dysponowaniu budżetem).
Pozostajemy w kręgu spraw ulotnych. W tym akapicie przeskoczymy do poezji: 2 listopada 2020 roku, po około 40 latach, przestaje funkcjonować ośrodek poetycki w Staromiejskim Domu Kultury. W swoim dorobku ośrodek miał nie tylko wydawanie znaczących tomików poezji: opracowania graficzne tych publikacji można zaliczyć do jednych z najbardziej ekstrawaganckich i eksperymentalnych w kraju, autorstwa Macieja Sieńczyka czy Piotra Młodożeńca. Decyzji o likwidacji “sprzyjał” czas pandemii, strajku kobiet, zmiany na stanowisku dyrektorskim (o tym więcej za chwilę). I tu znowu obeszło się bez medialnej burzy. Właściwie żadna gazeta nie wspomniała o tej stracie. List poparcia, zaadresowany do prezydenta Trzaskowskiego, w obronie Beaty Guli (kierowniczki Działu Literackiego) podpisało wiele osób ze środowiska literackiego (poetki, poeci, literaturoznawcy). Ta sprawa ma spory poziom pokomplikowania – przychodzi dyrektor z neoliberalnym nastawieniem do kultury i chce uporządkować biurokrację, co samo w sobie nie musi okazać się niszczące. Niestety, wywołany konflikt okazuje się nie do rozwiązania. I przy wszystkich niuansach tej dramatycznej historii – Ratusz ma swój udział i swoją odpowiedzialność za to, co się wydarzyło. Ośrodków poetyckich w kraju nad Wisłą jak na lekarstwo… tym bardziej bolesny widok.
Obiecaliśmy więcej o osobie dyrektora, czyli Marcina Jasińskiego. Zmiana, którą wprowadził, pozornie miała być drobna: Dział Literacki (wydawnictwo poetyckie i prężny dział programowy) został zastąpiony Działem Projektów Literackich. Od tego czasu (póki co, gdyż liczymy, że prędko się to zmieni) na próżno szukać wydawnictwa SDK wśród nominowanych do uznanych nagród literackich, takich jak Nagroda Poetycka Silesius czy Nagroda Literacka Gdynia.
Sam Jasiński w 2014 roku – na mocy decyzji przywołanej tu wcześniej Hanny Gronkiewicz-Waltz, bez konkursu, został dyrektorem Bemowskiego Centrum Kultury. W listopadzie 2019 roku, Jasiński zostaje dyrektorem SDK, nie rezygnuje jednak ze stanowiska objętego wcześniej, zgłasza tylko prośbę o bezpłatny urlop w BCK, który zostaje mu udzielony. Taki ruch zablokował na długie miesiące możliwość rozpoczęcia procedury wyboru nowego dyrektora na Bemowie. Kierująca Biurem Kultury, Aldona Machnowska-Góra nie odniosła się do sytuacji.
Rok 2023, ul. Skoczylasa 8, Praga Północ. Pracownia Wschodnia wynajmuje od Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami od prawie 3 lat przestrzenie blisko pl. Hallera. Aby móc funkcjonować, Pracownia zainwestowała w nieruchomość około 100 tysięcy złotych (lokal był w stanie dewastacji: bez instalacji elektrycznej, sanitarnej, tynków). Przez ostatnie lata odbyło się tam przynajmniej 55 wystaw, 21 różnego typu programów warsztatowych, 12 koncertów, 33 inne wydarzenia kulturalne (debaty, projekcje, pokazy). W październiku 2023 roku, Zarząd Dzielnicy Praga Północ podjął decyzję o nieprzedłużaniu umowy najmu dla Stowarzyszenia Pracownia Wschodnia. Dzięki protestom, które m.in. zorganizowało Miasto Jest Nasze, burmistrz Jeżewski przyznał się do błędu i obiecał ponowne przeanalizowanie sytuacji. Pracowni udało się wynegocjować przedłużenie umowy na kolejne 5 lat. Gdyby nie presja społeczna, Zarząd Dzielnicy zlikwidowałby wyjątkowe miejsce, nie oglądając sie na koszty społeczne, kulturowe. Po prostu odzyskałby odremontowany przez społeczników lokal. Dodajmy jeszcze, że radni na sesji Rady Dzielnicy przyznali się, że nie wiedzą o takim miejscu, jak Pracownia Wschodnia (i o paru innych inicjatywach kulturalnych na Pradze Północ).
Kontynuując wątek pozytywny – przetrwał również klub Pardon, to tu, który musiał wynieść się z pl. Grzybowskiego (rozbiórka dawnych zabudowań pod budowę apartamentowca) i przez parę lat szukał nowej siedziby.
Rok 2024, Osiedle Jazdów. Zielone centrum miasta, oaza domków fińskich, obecnie zajętych głównie przez inicjatywy społeczne i kulturalne (Miejskie Pszczoły, Chata Numinosum, Ambasada Muzyki Tradycyjnej, Rotacyjny Dom Kultury, Ladomek czy grupa ‘Wspólny pokój’ – która po likwidacji ośrodka poetyckiego w SDK zadomowiła się w domku o numerze 10/2; i inne organizacje pozarządowe). Miejsce przyjazne, demokratyczne i przytulne. Niezwykły klimat drewnianych parterowych domków i otaczających ich ogrodów. Przyroda, kultura, społeczność. Miasto ogłasza konsultacje społeczne dotyczące tworzenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego i wykłada do wglądu szkic. Niestety, niejasny okazał się proces powstawania projektu MPZP (m.in. zignorowanie konsultacji z 2014 i 2017 r. oraz nieuwzględnienie wytycznych konserwatorskich), w przedstawionym planie (w dużym skrócie) znika funkcja mieszkalna, domki mają zostać przekształcone w pawilony (najczęściej o funkcji gastronomicznej). Rusza akcja zbiorowego wysyłania uwag do planu, czekamy na rozstrzygnięcia z Biura Architektury i Planowania Przestrzennego.
Inicjatywa Otwarty Jazdów od 10 lat próbuje podpisać z miastem porozumienie, które chroniłoby jeszcze mieszkających na Osiedlu mieszkańców oraz oddolne inicjatywy, by Jazdów mógł pozostać sąsiedzki, pozarządowy, oddolny.
To niektóre przykłady tego, jak miasto nie pomaga kulturze niezależnej. Dodajmy, że od 17 lat w Ratuszu niepodzielnie rządzi PO i zdaje się, że kontynuuje swoją politykę wobec tematu. Oczywiście, zawsze może być gorzej, tylko po co tak ustawiać perspektywę. Warszawianki i warszawiacy zasługują na to, by było lepiej.
Każde miejsce, które zniknęło, to nie tylko aktualny brak, to także ogrom czyjejś pracy, zaangażowania, nadziei i, w końcu, dorobku, który nie wybrzmiał, a najczęściej po prostu przepadł…
Przy całym bogactwie oferty kulturalnej stolicy, brakuje miejsc łączących różne środowiska, gdzie można dobrze się poczuć bez względu na zasobność portfela. Brakuje też miejsc, które mogą realizować swoje idee w spokoju, metodycznie – bez błysku fleszy i głośnych wydarzeń. Brakuje niekomercyjnych przestrzeni dla twórców i twórczyń: pracowni, sal prób, choć w miejskich zasobach są zarówno pustostany, jak i inne lokale czekające na wynajęcie. Tworzenie miejsc kultury to długotrwały i żmudny proces, wymagający czasu, cierpliwości, zaufania, za to przynoszący niezwykłe zyski: indywidualne i społeczne, mające realny wpływ na poczucie przynależności do wspólnoty, poszerzanie horyzontów oraz pielęgnowanie wrażliwości.
Na koniec, zacytujmy fragment z dokumentu ‘Polityka Kulturalna Warszawy’ z sierpnia 2020 roku: “Warszawa (…) rozumie, że kultura jest ważnym narzędziem koniecznej zmiany. (…) Chroni i wzmacnia różnorodność jako jedną z najważniejszych wartości. Broni demokracji i pracuje dla jej rozwoju. Jest solidarna z prześladowanymi i zdeterminowana do pracy na rzecz sprawiedliwości społecznej. Szanuje wolność twórczości i autonomię podmiotów kultury. Wspiera kulturę we wszystkich jej przejawach, bo rozumie, że jest ona podstawą relacji społecznych i ważnym wymiarem rozwoju demokratycznego społeczeństwa.“
fot. Piotr Królikiewicz (@xmoroccox), Klub Pogłos (za zgodą)
Tekst został edytowany. Usunięto w nim uwagę o tym, że w SDK nie ma już miejsca na poezję eksperymentalną czy kontrkulturową. Było to przeoczenie. SDK wciąż wydaje niezależną poezję, co bardzo nas cieszy.