Znowu sprzątaliśmy „Warszawiankę”. Po co całe to zamieszanie?

Mokotów  21 czerwca 2023

W niedzielę 18 czerwca, w samo południe, niestrudzony aktyw mokotowskiego koła MJN-u zorganizował kolejną, drugą już akcję sprzątania zaniedbanych terenów Klubu Sportowego „WARSZAWIANKA” zlokalizowanych na Mokotowie, na Skarpie Warszawskiej.

Znowu sprzątaliśmy „Warszawiankę”.  Po co całe to zamieszanie?

Sprzątając społecznie ten niezwykle wartościowy przyrodniczo i kulturowo teren, chcieliśmy z jednej strony fizycznie oczyścić „Warszawiankę” z zalegających na jej terenie (w dużej części nieusuwanych) śmieci i odpadów, a jednocześnie zwrócić uwagę na niszczejącą infrastrukturę sportową i niewykorzystany potencjał terenów klubu. 

Od 2016 r. Stowarzyszenie MIASTO JEST NASZE, wraz z innymi lokalnymi organizacjami reprezentującymi mieszkańców Mokotowa, domaga się jak najszybszego uchwalenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Terenu dla tego obszaru, którego opracowywanie trwa już 17 lat. Co prawda po naszych wielokrotnych monitach Biuro Architektury i Planowania Przestrzennego M. St. Warszawy wznowiło prace projektowe – ale z niewiadomych przyczyn ostateczne wyłożenie tego planu do publicznego wglądu jest blokowane. 

Mniej więcej tyle samo czasu trwa spór sądowy pomiędzy KS „Warszawianka” a Urzędem M. St. Warszawa o „zwrot” władzom stolicy tych terenów, w związku z unieważnieniem umowy użytkowania wieczystego i tzw. bezumownym korzystaniem z gruntu przez klub. Sprawa trafiła do Sądu Najwyższego i nie wiadomo kiedy się zakończy.

Równocześnie te obiekty sportowe (głównie korty i boiska), które są w miarę w dobrym stanie, wynajmowane są prywatnym firmom prowadzącym komercyjną działalność sportową (szkółki piłkarskie, nauka gry w tenisa). Stąd duża część zespołu pokryta jest tzw. balonami. Pozostałe obiekty i zagospodarowanie terenu, które nie zostały wynajęte (np. dawne korty betonowe, trybuny stadionu) stopniowo ulegają degradacji i zarastają piękną, ale dziką zielenią.

Postępująca prywatyzacja terenów klubu, polegająca na ich wyprzedawaniu na komercyjne przedsięwzięcia deweloperskie oraz wynajem infrastruktury sportowej firmom prywatnym jest wbrew pierwotnej idei, z której zrodziła się „Warszawianka” – obiekty sportowe klubu wraz z ich krajobrazowym otoczeniem powstały przecież ze środków publicznych w II połowie XX w. Chcemy, żeby Klub Sportowy „Warszawianka” nadal z nich korzystał, jednak zdaniem Miasto Jest Nasze i wielu mieszkańców Mokotowa, należy przywrócić mu jego pierwotny charakter i status.

Tu było, tu stało

Akcję zaczęliśmy od spotkania przed basenami „Wodnego Parku” – po to, aby przypomnieć, że w jego miejscu znajdował się kiedyś niezwykle popularny zespół otwartych basenów kąpielowych – który służył mieszkańcom przez wiele lat. W konsekwencji nierozważnej decyzji o jego budowie w tym miejscu, bezpowrotnie zniszczono wartościową architektonicznie i użytkowo część zespołu obiektów sportowych „Warszawianki”. A miejsca na budowę krytych basenów, zjeżdżalni, zespołu saun itp. w okolicy było naprawdę dużo.

Korzystając ze sprzyjającej pogody (to jest padającego deszczu i zadaszenia przed wejściem do „Wodnego Parku”) organizatorzy opowiedzieli krótko o historii KS „Warszawianka” – klubu o ponad 100-leteniej historii, którego najbardziej chyba rozpoznawalną ikoną był lekkoatleta Janusz Kusociński, złoty medalista olimpijski z Los Angeles, zamordowany podczas II w św. przez Niemców za działalność konspiracyjną.

Dziedzictwo klubu to nie tylko wielu wspaniałych sportowców. Zespół obiektów „Warszawiaki”, wraz z ich krajobrazową kompozycją zrealizowany w latach 1954-1972, został zaprojektowany w Zakładach Artystyczno-Badawczych przy Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie przez wybitnych polskich architektów i plastyków pod kierunkiem Jerzego Sołtana (wcześniej asystenta Le Corbusiera, później dziekana Wydziału Architektury na Uniwersytecie Harvarda). Ten wyjątkowy kompleks obiektów sportowych, stanowiący element kompozycyjny mokotowskiego fragmentu Skarpy Warszawskiej, otrzymał w 1972 r tytuł Mistera Warszawy – prestiżową nagrodę architektoniczną przyznawaną w latach 1959–1980, a w 2016 został ujęty w gminnej ewidencji zabytków. 

Obiekty i tereny klubu to m.in. wspomniane wcześniej otwarte baseny, hala sportowa, główny kort tenisowy z pawilonem (tzw. dom sędziów) – to główne obiekty znajdujące się na górnym tarasie Skarpy Warszawskiej (w rejonie ul. Merliniego). Dolna część założenia to zespół kortów treningowych z budynkiem mieszczącym szatnie i zaplecze, stadion lekkoatletyczny oraz dolna hala, tzw. szermiercza. W samym środku założenia znajdował się stadion z pełnowymiarowym boiskiem piłkarskim i wkomponowanymi w rzeźbę terenu trybunami. Nad zespołem górowała sztucznie nasypana skarpa z betonową formą rzeźbiarską, będącą jednocześnie tablicą informującą o wynikach tenisowych rozgrywek. Całość spinał układ ażurowych murów oporowych, przepuszczających wodę przenikającą ze Skarpy Warszawskiej, spływającą przez specjalnie zaprojektowany układ rowów do kanału zasilającego w wodę m.in. Łazienki Królewskie.

Żółty kolor w akcji

Wyposażeni w żółte akcenty garderoby, flagi MJN-u oraz worki na śmieci (i wyśmienite humory), ruszyliśmy w teren. Idąc wzdłuż ul. Merliniego – tam jeszcze było czysto – zobaczyliśmy, jak wykorzystywana jest górna hala sportowa. Mieści się tam znana komercyjna sala zabaw dla dzieci i ścianka wspinaczkowa (też komercyjna). Tak jakby tego typu atrakcji – oczywiście potrzebnych w mieście – nie dało się zlokalizować gdzie indziej.

Naprzeciwko hali rośnie nowa zabudowa deweloperska – w miejscu, gdzie pierwotnie planowano m.in. funkcje hotelowo-konferencyjne, uzupełniające działalność sportowo-rekreacyjną.  Miejscowe wiewiórki powiedziały nam, że wg „papierów” nadal budowany jest tu hotel. A że w sprzedaży są apartamenty – no cóż.

Potem było już tylko lepiej. Schodząc w dół po zniszczonych schodach dawnego głównego wejścia na teren klubu, mogliśmy się już wykazać napełniając worki różnorodnymi znaleziskami– ze względów organizacyjnych nie było możliwości ich segregowania (może następnym razem podzielimy się narodowym zwyczajem na „frakcje” – ale to jeszcze przed nami☺).

U podnóża schodów rozciągnął się przed nami widok na największy chyba darmowy parking na Mokotowie – dawne betonowe korty tenisowe. Od strony północnej zamyka je przestrzennie pawilon tenisowy, tzw. dom sędziów, wpisany indywidualnie do gminnej ewidencji zabytków.  Obecnie ten budynek jest mocno przekształcony i rozbudowany – nie sprawia jednak wrażenia żywej i przyjaznej przestrzeni, jaką był kiedyś. 

Za pawilonem odnaleźliśmy, ukryty sprytnie przed wiatrem (a obecnie również przed wścibskimi aktywistami), dawny główny kort tenisowy „Warszawianki”, na którym odbywały się finały wielu prestiżowych turniejów tenisowych. Obecnie kort jest nieczynny i bardzo zaniedbany, z niszczejącymi trybunami – służącymi jako „plenerowa imprezownia”. 

Tam zebraliśmy najwięcej butelek i potłuczonego szkła. W nagrodę wspięliśmy się na szczyt skarpy górującej nad całym zespołem „Warszawianki” – żeby zobaczyć zapierający dech w piersiach widok na Dolny Mokotów, Sielce i Czerniaków (i zapełnić nasze worki kolejnymi znaleziskami). Niestety, po ażurowym, betonowym pylonie informacyjnym nie ma już śladu.

Następnie podbiegliśmy na trybuny głównego stadionu – a właściwie tego, co z nich zostało – czyli dziko rosnących zarośli, ukrywających wiele śmieciowych skarbów oraz wszędobylskie e-hulajnogi.

Okrążyliśmy stadion – odkrywając wśród dzikich chaszczy sterty różnorakich odpadów, często pochodzenia samochodowego (fragment obszaru ekologicznego im. Czesława Łaszka).

Z trudem udało się wypatrzeć betonowy zegar, wieńczący koronę stadionu od strony południowej. 

Zachowały się resztki wejściowej bramy wschodniej, której nie udało się całkiem wysadzić w powietrze podczas kręcenia filmu „Quo Vadis” (na stadionie kręcono walkę gladiatorów z tygrysami). Podobno nie mieściły się dekoracje i nie dało się inaczej. Przy okazji, tym razem skutecznie, wysadzono pieszą kładkę betonową, łączącą południową część założenia z pośrednim tarasem.

Następnie zbieraliśmy śmieci (głównie o profilu budowlanym) idąc „zapleczem” dolnych kortów – tym razem przez użytek ekologiczny im. Janusza Kusocińskiego. Za „tajemnym” wyjściem z terenu klubu od strony zachodniej ukazał nam się widok na przepięknie utrzymany staw, otoczony zagospodarowaną zielenią…. oraz kolejne, powstające budynki apartamentowe, z historią identyczną jak te w górnej części zespołu (czyli z pozwoleniem na budowę jako funkcja hotelowo-konferencyjna).

Spacer zakończyliśmy pod dolną halą szermierczą, chociaż w głównej jej przestrzeni ćwiczą głównie piłkarze ręczni (I liga Grupa C), którzy musieli wyprowadzić się z górnej hali, w związku z jej nową, komercyjną funkcją.

Zapełnione śmieciami, 120 litrowe worki zostawialiśmy przy nielicznych śmietnikach (teren ma ok. 13 ha) – większość grzecznie czeka na odbiór przy kontenerach przy wjeździe od Piaseczyńskiej. 

Nasze postulaty: 

Miasto Jest Nasze będzie konsekwentnie domagać się systemowych rozwiązań planistycznych, własnościowych i ekonomicznych dla szerokiego udostępnienia tego zespołu mieszkańcom do celów sportowo- rekreacyjnych.

Sprzeciwiamy się postępującej degradacji obiektów Klubu Sportowego “Warszawianka” i jego krajobrazowego otoczenia, wpisanego do ewidencji zabytków i stanowiącego istotny element kompozycyjny mokotowskiego fragmentu Skarpy Warszawskiej.

W pierwszej kolejności żądamy pilnego uchwalenia Miejscowego Planu Zagospodarowania Terenu pn. „Merliniego II”, który powinien zagwarantować zachowanie podstawowych funkcji sportowych i rekreacyjnych, ochronę zabytkowego dziedzictwa kulturowego oraz wartości przyrodniczych, jak też możliwość zrównoważonego rozwoju tego obszaru.

Brak ochrony planistycznej i konserwatorskiej doprowadził m.in. do bezpowrotnego zniszczenia zespołu otwartych basenów pływackich oraz zniekształcenia niezwykle oryginalnej architektury pawilonów kortów tenisowych – „górnego” i „dolnego”. Pomimo tych zniszczeń, wiele z oryginalnej substancji można odtworzyć – przede wszystkim ukształtowanie i zagospodarowanie terenu, a także przywrócić oryginalne i wprowadzić nowe funkcje sportowe.

Dodatkowo, poza swymi wartościami architektonicznymi, przestrzennymi i przyrodniczymi, obszary te stanowią ważne elementy tworzące tożsamość kulturową dzielnicy i powinny odgrywać ważną rolę w budowaniu przestrzeni dla społecznej aktywności i integracji mieszkańców Górnego i Dolnego Mokotowa. „Warszawianka” musi służyć wszystkim mieszkańcom, a nie „sprywatyzowanemu” klubowi i powiązanym z nim prywatnym przedsięwzięciom komercyjnym! 

Żądamy też zakończenia kilkunastoletniego sporu sądowego pomiędzy klubem a miastem o zwrot terenu oraz o wzajemne roszczenia finansowe, który coraz bardziej przypomina przysłowiowe „gonienie króliczka”

Post scriptum

Podczas naszej akcji na terenach klubu zrobiło się naprawdę żółto. „Warszawianka” jest ZNOWU posprzątana i, nawet w swojej „zarośniętej” formie, wciąż zachwyca i czeka na lepszy czas. Wierzymy, że przyjdzie on już niedługo. Konsekwentnie, staramy się do tego przyczynić.

Autorem tekstu jest Mikołaj Kołacz

Dziękujemy za wsparcie wydarzenia firmie REMONDIS, która dostarczyła nam rękawice, worki i płyny dezynfekcyjne. 

Dziękujemy Ewie Plucie za zdjęcia.

Udostępnij