Patodeweloperka w natarciu. Tym razem budowa luksusowej rezydencji (50 tys. zł za 1m2), prawdopodobnie doprowadziła do podtopienia ściekami kilku bloków stojących przy ul. Oboźnej 3 i ul. Topiel.
Inwestycja Rotunda Dynasy („apartamenty stworzone z miłości do piękna i sztuki” – jak czytamy na stronie dewelopera) ma zostać usytuowana na bardzo atrakcyjnej działce: tuż przy zabytkowym parku Kazimierzowskim, w niedużej odległości od Kampusu UW i z widokiem na modną warszawską dzielnicę Powiśle. Mimo to, przed rozpoczęciem budowy tak reprezentacyjnej inwestycji, nie przeprowadzono w tym miejscu niezbędnych ekspertyz geologicznych terenu i nie uwzględniono, że planowany budynek będzie stał na miejscu dawnego jeziorka. Jak donoszą mieszkańcy, teren placu budowy objęty był też zakazem budowy obiektów kubaturowych, co nie przeszkodziło ostatecznie władzom Warszawy wydać pozwolenia na budowę i zatwierdzić plany zabudowania części skwerku i zabytkowej Rotundy. Wszystko zatem pozostaje po staremu – beton i zyski deweloperów stanęły przed dobrem lokalnej wspólnoty i ochroną środowiska.
W tym miejscu warto pochylić się nad problemem samego zabudowywania skarpy wiślanej. Wydaje się, że teren tego typu powinien być chroniony ze względu na duże znaczenie środowiskowe nieruchomości jak i unikatowe założenia planistyczne z zeszłego wieku. Do Skarpy deweloperzy próbują się „dobrać” regularnie od wielu lat – ale udało się dopiero w przypadku Rotundy Dynasy, bo podobno przekonały konserwatora do tego okoliczne ruiny z 1896 roku i skala deweloperskiego przedsięwzięcia (segment premium). Powstaje także ważne pytanie, dlaczego zabudowujemy tak ważną przestrzeń komercyjnym budownictwem, a nie innym mającym chociażby funkcję publiczną? W najbliższej, śródmiejskiej okolicy ciągle przybywa przecież wiele nowych budynków, więc każda przestrzeń wspólna byłaby tu na wagę złota.
Równie oburzające jest, że zgodnie z przedstawionymi dotychczas przez władze dokumentami, to okoliczni mieszkańcy mają ostatecznie ponieść koszty naprawy zalanych piwnic, a także zabezpieczenia swojego budynku w razie nastąpienia kolejnych awarii. Urzędy miejskie nie dopatrzyły się bowiem związku miedzy zalegającym betonem w kanalizacji obok budowy, a podmyciem fundamentów okolicznych domów i odkształceniami chodnika oraz jezdni. MPWiK stanowczo obarcza winą za podtopienia okolicznie spółdzielnie mieszkaniowe wskazując, że zalane budynki nie były wyposażone w odpowiednie zasuwy burzowe. Ciekawe tylko, że zgodnie z tym jak mówią mieszkańcy „przykanaliki uliczne – za które nie odpowiada już spółdzielnia, ale MPWiK – też nie wytrzymały zwiększonego ciśnienia”.
Istnieje również poważne ryzyko, że planowany budynek może w przyszłości dalej się osuwać, ale i tutaj mieszkańcy muszą wykazać takie zagrożenie na własną rękę (są to bardzo kosztowne badania). Burmistrz Śródmieścia Aleksander Ferens niedawno uspokajał jeszcze, że jeżeli interes mieszkańców nieruchomości położonych przy ul. Oboźnej będzie zagrożony to podejmie on stosowną interwencję. Dlaczego w takim razie, już teraz nie mógłby wspomóc mieszkańców w przeprowadzeniu kilku podstawowych badań technicznych?
Warto jeszcze nadmienić , że przez ostatnie 60 lat podobne awaryjne sytuacje nie miały tu nigdy miejsca.
W tekście zamieszczamy kilka zdjęć z całego zajścia, tak aby czytelnicy mogli samodzielnie ocenić skalę dokonanych zniszczeń, a także zobaczyć jak wygląda plac budowy nowego apartamentowca, który regularnie podmywa woda.
Udostępnij