Chcemy audytu bezpieczeństwa sieci ciepłowniczej
Minął niespełna tydzień od pierwszych wiadomości o tragedii, która dotknęła warszawską policję.
W piątek 21 lutego około godziny 17 nastąpiła awaria ciepłociągu firmy Veolia, dostarczającej ciepło dla Warszawy. Ciepłociąg ten rzebiega m.in. przez tereny policyjne przy ul. Jagiellońskiej 49. W wyniku awarii zginęło sześć policyjnych psów, których kojce znajdowały się strefie awarii.
Trudno opisać dramat, jaki przeżyli opiekunowie psów i pracujący z nimi policjanci. Psy żegnane były dramatycznymi wpisami w Internecie, w których niestety nie brakowało też hejtu wymierzonego w policję. Wynikł on głównie z nieprawdziwej informacji, jakoby psy były trzymane w piwnicy i tam spotkała je śmierć. W rzeczywistości kojce psów znajdowały się na podwórzu, ale w zetknięciu z masą wrzącej wody i gorącej pary, która wydostała się z pękniętej rury pod ciśnieniem, i tak nie miały żadnych szans na przeżycie.
Kto chciałby przekonać się, jak to jest, gdy zaczyna się wylewać fala wrzątku i wrzącej pary, może przeczytać opis dramatu, jaki rozegrał się trzy miesiące temu na warszawskiej Sadybie, w okolicach ul. Powsińskiej i Czerniakowskiej, gdy tam doszło do awarii sieci ciepłowniczej. Mieszkająca w pobliżu kobieta nie zdołała uratować swojego psa, który zginął w ogródku własnego domu. Poza tym poparzona została jeszcze jedna osoba.
Prezydent Trzaskowski powołał wówczas sztab kryzysowy, a rzecznik m.st. Warszawy jako winnego awarii wskazał spółkę Veolia. Poszkodowani zapowiadali, że będą dochodzić swoich praw w sądzie. Niedługo później wydarzyła się podobna awaria na Żoliborzu, na szczęście mniej tragiczna w skutkach. Temat przycichł, aż do piątkowej tragedii. Po niej wraca pytanie, które nasuwało się także w grudniu: jaki jest stan ciepłociągu firmy Veolia?
Najwyraźniej sieć Veolii nie posiada wystarczających zabezpieczeń informujących w czasie rzeczywistym o jej rozszczelnieniu, czy też, co ważniejsze, odcinających wówczas dopływ lub zmniejszających ciśnienie wody. A mowa tu o sieci przebiegającej pod ulicami, chodnikami i terenami zielonymi wielomilionowej aglomeracji. Nie trzeba wielkiej wyobraźni, żeby zrozumieć, jakie niebezpieczeństwo nam grozi.
Pojawia się więc pytanie o ogólny stan tej sieci. Wiemy, że nie był on zbyt dobry już wtedy, gdy sieć należała do Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej (SPEC), czyli miejskiej spółki zarządzającej wodociągami. Przypomnijmy, że Veolia przejęła od miasta dawny SPEC w wyniku kontrowersyjnej i częściowo utajnionej prywatyzacji w 2011 roku, za rządów Hanny Gronkiewicz-Waltz. Niektórzy warszawiacy w komentarzach wspominają straszną tragedię, która rozegrała się w 1984 roku, gdy zapadła się ulica nad rurą ciepłowniczą i do gorącej wody wpadły dwie dziewczynki z nauczycielką. Wówczas jedno z dzieci niestety nie przeżyło. Sądząc z częstotliwości awarii, aktualny stan sieci i urządzeń także nie jest dobry i grozi podobnymi wypadkami.
Pamiętamy wszyscy o podwyżkach cen ciepła sprzed kilku lat. Wiemy z raportów spółki Veolia, że osiąga ona wielomilionowe zyski. Czy przeznacza je w adekwatny sposób na sieć i jej bezpieczeństwo? Mamy wątpliwości. Dla porównania – MPWiK, które pozostało w rękach miasta, konsekwentnie inwestuje w monitorowanie sieci wodnej i jakość swoich usług i urządzeń, co pokazuje, że komunalne nie musi oznaczać nienowoczesne.
Czy po grudniowej awarii władze Warszawy poczyniły jakieś kroki, by wyjaśnić wszystkie przyczyny i ewentualnie pociągnąć Veolię do odpowiedzialności? Teraz, mamy nadzieję, w sprawie piątkowej tragedii trwa poważne postępowanie wyjaśniające z udziałem policji, które być może rzuci też światło na kwestię bezpieczeństwa urządzeń należących do komercyjnej spółki.
Veolia, ustami swojej rzeczniczki, wyraziła „gotowość wsparcia i zadośćuczynienia”. Dobrze, że spółka poczuwa się do odpowiedzialności i chce zadośćuczynić policji. My jednak wolelibyśmy dowiedzieć się, co jest gotowa zrobić, by zapobiec przyszłym tragediom.
Jako mieszkańcy chcemy mieć zapewnione poczucie bezpieczeństwa, a jako klienci płacimy za określone parametry sieci w miejscach podłączenia do budynków. Jeśli Veolia ma jakieś procedury dotyczące monitorowania stanu sieci, to po raz kolejny okazały się one rażąco, tragicznie nieskuteczne. Dlatego minimum, którego oczekujemy, to:
- niezależny audyt bezpieczeństwa, stanu utrzymania i parametrów pracy sieci ciepłowniczej;
- informacja, jak konkretnie Veolia kontroluje zarządzaną przez siebie sieć oraz jak dba o jej modernizację i zabezpieczenie przed degradacją.
Zdjęcie: Twitter Policja Warszawa @Policja_KSP