Czy Warszawą rządzi Jacek Kurski?
Wczorajszy śnieg zakrył całe miasto, ale kilka rzeczy też odsłonił. Na przykład to, kto tak naprawdę potrafi zmotywować prezydenta Warszawy do energicznego działania na rzecz swojego miasta. Nawet, jeśli to działanie jest bez sensu.
W największym skrócie wygląda to tak:
– Jeden dzień pada śnieg? TVP urządza propagandową histerię, politycy PIS żądają NATYCHMIASTOWEGO ODŚNIEŻENIA, jeszcze zanim śnieżyca się skończy. Co robi prezydent Rafał Trzaskowski? Od rana nie zajmuje się niczym innym. Cały dzień tweetuje, wysyła wszystkie jednostki na ulice, licytuje się z propagandystami, ile NAPRAWDĘ jest pługów na ulicach Warszawy.
– Padało miesiąc temu, a na drogach dla rowerów i chodnikach nadal zalega śnieg? TVP milczy, Trzaskowski śpi, a Ratusz tłumaczy, że nie ma pieniędzy.
Oczywiście, wczorajsza nagonka TVP była żałosna, zwłaszcza w kontekście tego, że drogi za które odpowiada rządowa GDDKiA w Warszawie też były nieodśnieżone. Zastanawiam się jednak, dlaczego Rafał Trzaskowski tak energicznie reaguje na te salwy z Woronicza? Czy naprawdę musi dać się terroryzować Jackowi Kurskiemu i stawać do pionu jak uczniak za każdym razem, kiedy ten wystrzeli coś ze swojej armaty pogardy?
Naprawdę, nic złego by się nie stało, gdyby jezdnie poza głównymi trasami dojazdowymi przez jeden dzień pozostały nieodśnieżone. Ba – oficjalne zalecenia mówią wręcz, że odśnieżanie należy zacząć po ustaniu opadów. Szczególnie, że dzisiaj dalej prószy śnieg i efekt jest nawet bardziej niebezpieczny – na pozornie „czarnej” warstwie asfaltu leży obecnie cieniuteńka zamarzająca warstewka śniegu. Nie przypadkiem w wielu miastach Skandynawii zimą dróg nie odśnieża się do czarnego asfaltu, co najwyżej zgarnia wierzchnią warstwię i posypuje żwirkiem, żeby było mniej ślisko. No i efekt jest taki, że zimą kierowcy jeżdżą znacznie wolniej – wreszcie jest bezpieczniej, ciszej… Same korzyści.
Ulice Sztokholmu zimą
Jaki jest efekt tego gwałtownego odśnieżania na rozkaz Kurskiego? Śnieg z ulic, które musiały być czarne jak węgiel, został zgarnięty na chodniki i przejścia dla pieszych. W efekcie przez wiele przejść nie będzie dzisiaj dało się przedostać np. z wózkiem dziecięcym. Sól z jezdni dostanie się na chodniki i będzie ranić łapy zwierząt oraz dłonie osób, które poruszają się na wózkach. Seniorzy poruszający się pieszo będą brodzić w śniegu zgromadzonego przy wejściu na przejścia dla pieszych… Przykłady można by mnożyć. A wszystko kosztowało nas zapewne setki tysięcy, jeśli nie miliony złotych – wydane nagle arbitralną decyzją prezydenta Trzaskowskiego.
Ulice i chodniki Warszawy po wczorajszym odśnieżaniu
Co innego jednak w tym wszystkim powinno zwrócić uwagę Warszawiaków. To fakt, że Trzaskowski po raz kolejny działa w takim tempie tylko wtedy, gdy TVP robi z czegoś aferę. W innych sprawach – takich, o które mieszkańcy sami apelują od miesięcy – potrafi miesiącami milczeć, odkładać złożone obietnice na święte nigdy albo po prostu udawać, że tematu nie ma. Przypomnijmy choćby utopione projekty poprawy komunikacji zbiorowej jak tramwaj na Gocław, odłożoną w czasie obwodnicę Pragi, przejścia naziemne na rondzie Dmowskiego, obiecany półtora roku temu program poprawy bezpieczeństwa na drogach i strefy tempo 30… O tych wszystkich rzeczach milczą w TVP, milczą też o nich radni i politycy PIS. A Trzaskowski uważa, że tematu nie ma. Przypadek?
To dlatego coraz częściej mam ostatnio wrażenie, że chociaż w Warszawie rządzi nominalnie Rafał Trzaskowski, to tak naprawdę Warszawą rządzi Jacek Kurski. Gdy tylko chce, może jednym dniem medialnego blitzkriegu zmusić prezydenta Trzaskowskiego do czego tylko chce.
Dlaczego tak się dzieje? To nie jest kwestia jakichś osobniczych cech Trzaskowskiego. To tylko i wyłącznie kwestia tego, że pod rządami tego polityka, o ambicjach znacznie dalszych niż Ratusz, Warszawa jest zakładnikiem wojny PO z PiS. Zgaduję, że prezydent od rana odbierał wściekłe telefony od Marcina Kierwińśkiego, że przez niego znowu nas atakują w TVP i „Rafał no zrób coś”.
I tak to tutaj się kręci. Przypomnijcie sobie o tym, gdy w najbliższych dniach idąc na zakupy albo do tramwaju wdepniecie w zgromadzoną przed pasami breję ze śniegu i drogowej soli.
***
Jan Mencwel, prezes Miasto Jest Nasze, autor książki „Betonoza”
Bonus:
Kogo przypomina Wam Trzaskurski? 😉