Czy w Warszawie można jeszcze pójść na obiad a nie do restauracji? – rozmowy ze studentami
9 września 2025

Czy obiady w Warszawie stają się dobrem luksusowym?
W Warszawie coraz trudniej zjeść na mieście pożywny, dobry obiad w rozsądnej cenie. Często jesteśmy zmuszeni albo przepłacać, albo sięgać po ofertę takich miejsc jak Żabka, która co prawda sprzedaje szybkie i łatwo dostępne jedzenie, lecz trudno uznać je za pełnowartościowe.
Można zauważyć, że jedzenie na mieście staje się w pewnym stopniu dobrem luksusowym, do którego dostęp mają głównie osoby dysponujące wysokim kapitałem ekonomicznym. To, gdzie, co i jak często jemy, pełni rolę wyznacznika statusu. Jedzenie przestaje być jedynie sposobem zaspokajania podstawowych potrzeb, a staje się jednym z elementów kształtującym tożsamość jednostki. .
Wraz z pojawianiem się nowych trendów, w Warszawie powstaje coraz więcej lokali, do których raczej nie wybierzemy się na codzienny obiad po pracy. Coraz częściej to są miejsca drogie, serwujące niewielkie porcje w wysokich cenach, określane popularnie jako ,,koncepty talerzykowe”.
Dla wielu mieszkańców naszego miasta staje się to poważnym problemem – dotyczy to m.in. studentów, osób mniej zamożnych, a także ludzi, którzy zwyczajnie nie zawsze mają czas na zakupy i gotowanie w drodze z jednej pracy do drugiej. Wydaje się, że obecnie trudno znaleźć w Warszawie obiad w cenie, która byłaby porównywalna w stosunku do zrobienia obiadu w domu. Jednak w mieście nadal funkcjonuje sporo barów mlecznych, które może już nie są tak przystępne cenowo jak kiedyś, ale nadal na tle innych lokali gastronomicznych wypadają korzystnie.
Co na to studenci?
Zapytaliśmy grupę studentów, czy zdarza im się jeść obiady na na mieście i czy udaje im się znaleźć tanie oferty, które są dla nich przystępne na co dzień. Większość z nich korzysta z barów mlecznych, fastfoodów, piekarni i gastronomii oferującej zestawy lunchowe. Sięgają po takie rozwiązania średnio raz w tygodniu, głównie, gdy są najbardziej zajęci, ponieważ koszty takich posiłków zniechęcają do częstszej konsumpcji na mieście.
Czy bary mleczne spełniają jeszcze swoje funkcje?
Dla wielu znalezienie opłacalnego obiadu jest problematyczne – ,,Można albo przepłacać albo jeść niezdrowy i szybki posiłek”. Studenci zwracają uwagę, że ,,wiadomo można zjeść w barze mlecznym [..], ale tamte ceny też już są strasznie wysokie’’. Osoby niejedzące mięsa zauważają, że ciężko tam znaleźć pełnowartościowe posiłki, ponieważ ,,Większość pozycji bezmięsnych w barach mlecznych to pierogi, czy naleśniki – głównie dania mączne, których bazą jest ciasto pszenne”. Mimo to, regularnie korzystają z barów mlecznych, ale podnoszą też temat niewystarczającej ich liczby.
Problemem staje się również brak dostępu do naprawdę sycących posiłków. Jeden z rozmówców podkreśla: ,,Wiele miejsc serwuje porcje które mi nie wystarczają, albo coś, co nie do końca nadaje się na obiad. Radzę sobie kupując coś małego i gotując później duży obiad w domu’’. Okazuje się, że jest to powszechna strategia wśród osób studiujących.
Tanie posiłki dla wtajemniczonych
Część studentów zauważa jednak, że choć znalezienie taniego i pełnowartościowego posiłku na mieście bywa problematyczne, to jest to jednak możliwe. Wymaga to wysiłku i czasu przeznaczonego na wcześniejsze poszukiwania. Jak mówi jeden z nich: ,,Oczywiście gastronomia w Warszawie jest droga. Natomiast przystosowałem się i nauczyłem jak szukać miejsc, gdzie można zjeść posiłek, który nie będzie kosztował krocie”. Inna studentka tłumaczy: ,,Jeśli chcemy gdzieś wyjść ze znajomymi, to robimy większy research i nie kierujemy się jedynie tym, na jakie jedzenie mamy ochotę. To wymaga więcej czasu – staramy się znaleźć balans pomiędzy tym, co lubimy, a ceną, która jest głównym wyznacznikiem.”
Wiele osób porusza kwestie stołówek studenckich, które niestety przeważnie nie spełniają oczekiwań swoich użytkowników. Jedzą tam bardzo rzadko i częściej wybiorą jedzenie z piekarni czy street foodu. Spotykamy się z opiniami, że ,,Powinniśmy mieć na uniwersytetach dostęp do jeszcze tańszego jedzenia, czego akurat u nas nie ma, a jest to często standard w Europie Zachodniej’’. Jedna studentka tłumaczy jej podejście do gotowania w domu – ,,Podczas trwania roku akademickiego staje się to bardziej problematyczne z brakiem siły i czasu […], a wokół wydziału brakuje tanich opcji na jedzenie, które jest pełnowartościowe.”
Jedzenie jako styl życia i status
Studenci zauważają, że na decyzję o wyborze konkretnego lokalu gastronomicznego ogromny wpływ mają media społecznościowe i kulinarni influencerzy. To, co jemy, coraz częściej kształtuje się przez algorytmy TikToka i Instagrama, a nie przez rodzinne nawyki czy dostępność lokalną. Zdaniem części rozmówców, ludzie często chodzą do popularnych restauracji, nawet jeśli nie dysponują dużym kapitałem ekonomicznym – w ten sposób wybierają określony styl życia i wolą przeznaczyć pieniądze właśnie na jedzenie, niż je np. zaoszczędzić.
Według jednego z naszych rozmówców, wybór lokalu gastronomicznego może świadczyć o czymś jeszcze: ,,czy to nie jest projekcja swojego statusu, taka aspiracja do wyższego statusu? [..] Takie projektowanie swojego statusu społecznego, poprzez chodzenie do knajpek.”. Inna rozmówczyni zauważa, że miejsce, w którym ktoś jada obiady, może mieć związek ze statusem społecznym, ponieważ ,,bardzo widać to po rozmowach w miejscach, gdzie się jada” – studentka zauważa, że po tematach rozmów w lokalach widać, do jakiej grupy społecznej ktoś należy. Z obserwacji naszych respondentów wynika, że wiele osób chodzi do popularnych lokali nie tylko po to, by dobrze się poczuć ze sobą, ale też by pokazać to znajomym w internecie.
Obiad czy doświadczenie?
Jeszcze kilkanaście lat temu obiad na mieście kojarzył się raczej z barem mlecznym, a nie ze wspomnianym wcześniej „konceptem talerzykowym”. Dziś widzimy, jak kultura jedzenia zmienia się na naszych oczach i jak silnie media społecznościowe wpływają na to, gdzie i co jemy.
Coraz trudniej znaleźć lokal, w którym obiad byłby podobnie opłacalny jak ugotowanie go w domu. Dlatego studenci, z którymi rozmawialiśmy, pozwalają sobie na wyjście do knajpy tylko od czasu do czasu, a na co dzień szukają jak najtańszych opcji. Obecny stan warszawskiej gastronomii i potrzeby młodych ludzi jasno pokazują, że niezbędne jest utrzymanie barów mlecznych i stworzenie stołówek, które faktycznie odpowiadałyby na ich oczekiwania.
Czy w Warszawie można jeszcze po prostu pójść na obiad? Coraz częściej wygląda na to, że zamiast sycącego posiłku dostajemy „doświadczenie kulinarne”, a jego cena bywa biletem wstępu do sposobu na określenie swojego wizerunku. Obiad staje się więc nie jedzeniem, ale komunikatem – pytanie tylko, kogo dziś na taki komunikat stać.
Autorka: Tania Szafraniec