Cicho jest w Parku Skaryszewskim
Gdy chodzi o zabytkowe parki w Warszawie takie jak: Łazienki Królewskie, Park Ujazdowski czy Ogród Krasińskich, zasady są wszystkim znane i powszechnie przestrzegane. Do tych historycznych parków nikt prywatnym samochodem nie wjedzie. Nie zaparkuje sobie auta na alejce koło Pałacu na Wodzie. Nie organizuje się tam masowych imprez, które powodują rozstawienie wielu scen, nadmiernego hałasu, zadeptywania trawników i niszczenia przyrody. Nie spotkamy tam nigdy dziesiątków straganów, ustawionych w ramach czysto komercyjnego jarmarku, pomiędzy którymi przeciskają się auta a wszystko to na tle rozstawionych na trawnikach reklam.
Nie wiedzieć czemu powyższym zasadom nie podlega zabytek jakim jest Park Skaryszewski. Od lat zaniedbywany stwarza nieodparte wrażenie jakby brakowało mu gospodarza i nie chodzi tylko o wygląd i stan techniczny parku, ale też tego co tam się na co dzień dzieje. Mimo zakazu można bezkarnie wjechać do naszego „Skaryszaka” samochodem i zaparkować dosłownie wszędzie, gdzie jest to fizycznie możliwe. Ilość masowych imprez rośnie z roku na rok. Imprezy stają się coraz większe, głośniejsze oraz bardziej uciążliwe zarówno dla odwiedzających jak i fauny i flory parku.
Przeciw temu stanowi rzeczy postanowiło w specjalnym apelu zaprotestować osiem warszawskich organizacji pozarządowych oraz dwie rady osiedli. W tym gronie nie mogło zabraknąć Stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. Ochrońmy najpiękniejszy park Pragi-Południe. Nie pozwólmy, aby był dalej rozjeżdżany przez koła samochodów i niszczony przez nadmierne imprezy.
Chcemy, aby ludzie odwiedzający park mogli w ciszy i spokoju, oraz całkowicie bezpiecznie, wypoczywać i podziwiać niezwykłe walory przyrodnicze tego najpiękniejszego miejsca naszej dzielnicy. Problemem są jednak coraz większe, i z roku na rok coraz częstsze, imprezy masowe odbywające się w parku oraz samochody, które mimo zakazu bezkarnie wjeżdżają na teren parku.
Jedynym miejscem, które pozwala na legalny wjazd samochodem do Parku Skaryszewskiego jest „brama” od ulicy Międzynarodowej – bardziej przerwa w ogrodzeniu, z której korzystają również piesi. Tuż za nią znajduje nieduży parking, a skręcając w alejkę w prawo można dojechać do klubu sportowego „Drukarz” oraz do parkowej restauracji. Na końcu tej alejki, przed okrągłym placem, stoi zakaz wjazdu. Dalej nie powinniśmy spotkać żadnego samochodu. Teoretycznie, bo w praktyce zakaz wjazdu, tak jak analogiczny od Al. Zielenieckiej, nie jest respektowany. Na dowód załączamy zimowe zdjęcie zrobione przy wspomnianym zakazie. Na śniegu wyraźnie widać ślady opon tam, gdzie ich nie powinno być.
Istniejący fragment, gdzie samochody mogą poruszać się, także budzi nasze wątpliwości. Alejka, która prowadzi do „Drukarza” to prosty, wyasfaltowany odcinek, na którym kierowcy rozwijają prędkości dochodzące do 50-60 km/h, powodując zagrożenie dla spacerujących ludzi, a w szczególności biegających po parku dzieci. Najlepszym i najbezpieczniejszym rozwiązaniem byłby całkowity zakaz wjazdu do parku. Wystarczająca liczba miejsc parkingowych znajduje się na ulicy Międzynarodowej, a odległość do „Drukarza” jest mała i można ją pokonać pieszo w dwie minuty.
Link do akcji na fb: https://www.facebook.com/events/1294282283972658/
Zdjęcie w nagłówku: Stefan Gardawski.